Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zatrzymał autobus, aby defibrylatorem ratować człowieka

Maciej Dobrowolski
Prezydent Janusz Kubicki oficjalnie pogratulował Karolowi Karaśkiewiczowi (w środku) oraz Michałowi Niemczynowskiemu. Dzięki postawie obu mężczyzn uratowano 39-letniego kierowcę
Prezydent Janusz Kubicki oficjalnie pogratulował Karolowi Karaśkiewiczowi (w środku) oraz Michałowi Niemczynowskiemu. Dzięki postawie obu mężczyzn uratowano 39-letniego kierowcę Maciej Dobrowolski
W marcu na ul. Wyszyńskiego doszło do nagłego zatrzymania krążenia u 39-letniego mężczyzny. Dzięki szybkiej interwencji dwóch zielonogórzan udało się uratować poszkodowanego. Kluczowy okazał się defibrylator zamontowany w autobusie MZK.

Michał Niemczynowski z zawodu jest kierowcą MZK. Natomiast doktor Karol Karaśkiewicz pracuje jako specjalista kardiolog. Ich los splótł się przypadkowo w marcu, kiedy to obaj mężczyźni byli świadkami sytuacji, w której zagrożone było życie nieznanego im człowieka.

- Byłem już po pracy. Zauważyłem, że po drugiej stronie ul. Wyszyńskiego, w zatoczce autobusowej stoi auto. Stało też tam kilku panów, którzy próbowali ocucić mężczyznę, który znajdował się w środku. Od razu zareagowałem i przebiegłem przez ulicę, by pomóc - opowiada M. Niemczynowski. - Szybko okazało się, że kierowca nie ma pulsu. Dlatego od razu przystąpiłem do resuscytacji krążeniowo-oddechowej. Po chwili pojawił się również doktor Karaśkiewicz, który przejął resuscytację, wspólnie reanimowaliśmy tego pana. Nieopodal przejeżdżał miejski autobus. Najpierw go zatrzymałem, a później wyciągnąłem defibrylator, który znajdował się w pojeździe. Pan doktor fachowo podpiął urządzenie i nastąpiło wyładowanie. Później reanimowaliśmy mężczyznę aż do przyjazdu pogotowia - tłumaczy Niemczynowski. I jednocześnie dodaje, że choć nie bał się podjąć interwencji to jednak stres wynikający z całej sytuacji był ogromny.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Zielona Góra. Kobieta jest zrozpaczona po tym, jak z cmentarza przy ul. Wrocławskiej zniknął grób wujka

- Emocje opadały z czasem. Decyzja do działania była jednak bezwarunkowa. Coś się dzieje, jest reakcja. Zachęcam wszystkich, żeby też tak robili w takich sytuacjach - mówi pracownik MZK. A jak zdarzenie wyglądało z perspektywy lekarza, Karola Karaśkiewicza?


- Akurat przejeżdżałem obok samochodem. Zatrzymałem się, gdy zauważyłem, że coś się stało. Uważam, że w tym przypadku kluczowe było szybkie podjęcie działań przez pana Michała. To było najważniejsze w tym wszystkim, że natychmiast sam podjął reanimację, że nie bał się udzielić pomocy. W moim odczuciu ja jedynie pomogłem później. Zawsze liczy się czas - przekonuje drugi z bohaterów. Czy zdaniem lekarza użycie defibrylatora było kluczowe? - W przypadku tego pacjenta tak, to mogło mu uratować życie. Szybki dostęp do defibrylatora AED jest bezcenny - przekorne K. Karaśkiewicz.

W tym kontekście warto dodać, że 39-letni kierowca, który był reanimowany, przeżył i już opuścił szpital. Szybka reakcja obu mężczyzn pozwoliła mu zachować zdrowie. Za swoją postawę obaj zielonogórzanie otrzymali w środę gratulacje o prezydenta Janusza Kubickiego.

- Dziękuję wam za to, że podjęliście interwencję. Nie wszyscy dobrze reagują w sytuacjach kryzysowych - twierdzi włodarz Zielonej Góry. - Od lat staramy się, żeby w mieście była dostępna była coraz większa liczba defibrylatorów. Obecnie takich urządzeń jest już ponad 150, w różnych instytucjach, urzędach czy też szkołach. Część z nich znajduje się właśnie w miejskich autobusach. W tej kwestii dużą aktywnością wykazał się radny i lekarz Robert Górski, który od 2016 roku mocno zabiega, aby defibrylatorów AED regularnie przybywało. To właśnie z tego powodu zależało nam, żeby znalazły się również w nowych pojazdach MZK.

W ramach programu „Bezpieczne serce Zielonej Góry sieć AED” miasto organizuje szereg szkoleń z zakresu udzielania pierwszej pomocy oraz obsługi defibrylatorów. Są one kierowane do osób, które nie mają kontaktu z ratownictwem. Szkolenia są organizowane w szkołach, na festynach czy zakładach pracy. Łącznie przeszkolono już 2 tys. mieszkańców. W planach jest także stworzenie specjalnej strony internetowej i aplikacji mobilnej, dzięki którym dowiemy się m.in. gdzie dokładnie znajdują się urządzenia ratujące życie.

- Ważne jest, aby jak najwięcej osób potrafiło skorzystać z defibrylatorów AED. Trzeba przełamać strach i szkolenia po części temu służą - mówi radny Robert Górski. - Pan Michał jest kierowcą MZK i wiedział, co należy zrobić. Kilka lat temu w budynku CRS ratownicy użyli znajdującego się tam defibrylatora. Widziałem człowieka, któremu wtedy pomogli. Do dziś normalnie funkcjonuje. Myślę, że gdyby nie defibrylator, mogłoby dojść do powikłań neurologicznych.

Urząd miasta ma nadzieję, że coraz więcej firm oraz lokali w Zielonej Górze będzie montowało takie urządzenia w swoich budynkach. Koszt egzemplarza wacha się obecnie w graniach od 4 do 8 tys. zł.

PRZECZYTAJ TAKŻE: W Zielonej Górze powstaje pomnik Czesława Niemena. Za prace odpowiada Artur Wochniak

Z postawy Michała Niemczynowskiego jest dumna Barbara Langner, dyrektor MZK. - To było pierwsze skuteczne użycie defibrylatora AED z autobusu MZK w Zielonej Górze. Uważam, że decyzja o ich montażu w naszych pojazdach była słuszna. Ze swojej strony apeluję tylko, żeby w sytuacji użycia urządzenia zwracać je później do autobusu lub naszej siedziby. My wtedy wymienimy elektrody i defibrylator będzie gotowy do ponownego użycia - tłumaczy dyrektor Langner.

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Zatrzymał autobus, aby defibrylatorem ratować człowieka - Gazeta Lubuska

Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto