W 1974 roku meta 4. etapu Wyścigu Pokoju z Poznania do naszego miasta kończyła się na żużlowym stadionie. Właśnie na stadionach przez dziesiątki lat kończyły się kolarskie wyścigi.
Na zdjęciach peleton znajduje się jeszcze na ulicy Ludwika Waryńskiego, a w tle widać fragment osiedla Wazów. Fotografujący zauważył niemal wszystko – pilotujących milicjantów na motocyklach, śmigłowiec, z którego kamera przekazywała obraz telewizyjny, no i oczywiście bohaterów – kolarzy. Brakuje tylko ujęcia autobusu z napisem ,,Koniec wyścigu”, ale to zrozumiałe. Trzeba było szybko dojść do domu i finisz na stadionie obejrzeć w telewizorze.
Dla tych kilku chwil wymykało się ze szkoły (żeby ku zaskoczeniu zobaczyć obok siebie... nauczycieli), zwalniano z pracy lub po prostu z niej wychodziło. Dla osobistej obserwacji wielkiego widowiska sportowego było warto. Wyścig Pokoju ekscytował przez kilka dekad, a kiedy nastał złoty okres polskiego kolarstwa, nie mogło już być inaczej.
Widać także sylwetki Polaków, którzy zawsze mieli numery 1-6 – Janusza Kowalskiego, który kilka miesięcy później został mistrzem świata, Tadeusza Mytnika, który był liderem naszej ekipy. Od etapu, który kończył się w Zielonej Górze zaczął się jednak festiwal Stanisława Szozdy. Znakomity kolarz na żużlowym stadionie był wprawdzie drugi za Rosjaninem Walerijem Lichaczewem, ale później aż sześć razy był najszybszym ,,na kresce”. W Pradze odbył rundę honorową jako indywidualny zwycięzca. Drużynowo Polacy w składzie Jan Brzeźny, Józef Kaczmarek, Janusz Kowalski, Bernard Kręczyński, Tadeusz Mytnik i Stanisław Szozda stanęli na najwyższym stopniu podium.
Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?