Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zielona Góra. Andrzej Stefanowski: Każdego dnia sześć godzin spędzam na malowaniu

Leszek Kalinowski
Leszek Kalinowski
Wideo
od 16 lat
- Do setki zostało mi 15 lat, więc maluję codziennie po sześć godzin. Świątek, piątek czy niedziela. I choć z daleka widzę jak przez mgłę, to nadal cieszę się każdą swoją pracą, którą poprawiam w nieskończoność – mówi bohater nowo otwartej wystawy w bibliotece Norwida Andrzej Stefanowski z Zielonej Góry.

Podczas otwarcia wystawy pod nazwą „Twórczość Andrzeja Stefanowskiego” artysta plastyk nie krył zadowolenia, że po raz kolejny może podzielić się z mieszkańcami tym, czemu poświęcił całe swoje życie. A że w różnych okresach swojej twórczości szczególną uwagę poświęcał różnym zagadnieniom, mamy więc na wystawie i pejzaże – nie tylko Zielonej Góry – i kobiety, i różne kompozycje… Wiele prac artysty znajdziemy też w obiektach sakralnych.

Malował w obiektach sakralnych

- A skąd tyle kobiet na pana obrazach? I to jeszcze w strojach kąpielowych – pytamy autora wystawy.
- To się wzięło od współpracy z prof. Jerzym Nowosielskim, który był i jest bardzo znany i ceniony w Polsce. Współpracowałem z nim przy sakralnych projektach, np. we Wrocławiu on wykonywał ikonostas w greckokatolickiej świątyni, a ja ozdabiałem zewnętrze – opowiada artysta. – Dziś żałuję, że podczas tej ponad 10-letniej pracy w sakralnych obiektach nie podpisywałem obrazów. Jakoś tak się wtedy przyjęło, że w kościołach czy cerkwiach nie powinno się tego robić… No i wtedy też jakoś podpatrując profesora Nowosielskiego zauważyłem, że on wykonuje dużo prac, których bohaterkami są kobiety. Troszkę mi się to nastawienie udzieliło. No i rozwinąłem ten temat, może aż za szeroko…
Andrzej Stefanowicz pytał podczas otwarcia wystawy, dlaczego tylko na jednym obrazie kobieta jest bez biustonosza. A skoro nikt nie był w stanie na to pytanie odpowiedzieć, zdradził z uśmiechem: - Bo pozowanie bez biustonosza jest dużo droższe niż w staniku!

Andrzej Stefanowski z Zielonej Góry każdego dnia spędza sześć godzin z pędzlem. Maluje i w nieskończoność poprawia swoje obrazy
Andrzej Stefanowski z Zielonej Góry każdego dnia spędza sześć godzin z pędzlem. Maluje i w nieskończoność poprawia swoje obrazy Leszek Kalinowski/ Jacek Katos

Nietypowe szkolne gazetki

Andrzej Stefanowski – urodził się 9 sierpnia 1937 r. w Kwiatoniu. Już w szkole podstawowej w Ługach koło Otynia, dostrzeżono jego artystyczny talent. Jego dziełem były nietypowe szkolne gazetki, którymi zachwycali się zwłaszcza odwiedzający placówkę goście. Nie wierzyli, że uczeń może mieć takie pomysły.
To utwierdziło go, że warto pójść w artystycznym kierunku. Nie miał więc wątpliwości, by spośród szkół ponadpodstawowych wybrać Państwowe Liceum Sztuk Plastycznych we Wrocławiu. A potem zamarzyły mu się studia w Krakowie. Dlaczego właśnie tam? Bo o tym mieście było wówczas głośno, panował w nim niesamowity ferment twórczy. W muzyce przebijał się wtedy w Polsce jazz, narodziła się Piwnica pod Baranami, śpiewała Ewa Demarczyk, Marek Grechuta. Tadeusz Kantor prezentował prace, stworzył teatr.

Andrzej Stefanowski z Zielonej Góry każdego dnia spędza sześć godzin z pędzlem. Maluje i w nieskończoność poprawia swoje obrazy
Andrzej Stefanowski z Zielonej Góry każdego dnia spędza sześć godzin z pędzlem. Maluje i w nieskończoność poprawia swoje obrazy Leszek Kalinowski/ Jacek Katos

Zaprzyjaźnił się z Marianem Szpakowskim

- Wiedziałem, że ta atmosfera, ten klimat musi się przełożyć na twórczość każdego, kto chce robić coś więcej w życiu – podkreśla. Jakiż był więc szczęśliwy, gdy okazało się, że dostał się na wymarzone studia!
Po ich ukończeniu wyjechał do Zielonej Góry, gdzie miał rodzinę i gdzie mieszka do dziś.
- To był rok 1964! Zaprzyjaźniłem się wtedy z Marianem Szpakowskim. Wiele mi ta znajomość dała – podkreśla Andrzej Stefanowski.
To Marian Szpakowski był pomysłodawcą powstania grupy Krąg, skupiającej przedstawicieli środowisk twórczych Krakowa, Wrocławia, Zielonej Góry oraz polskich malarzy emigracyjnych z Londynu. Założył też promującą poszukiwania twórcze Galerię 70.
- On wówczas był znany w Polsce i na świecie. Wystawiał swoje prace na Międzynarodowym Biennale Grafik. I szokował widzów nie tylko wielkością tych grafik, ale i ich oryginalnością, nowoczesnością – opowiada zielonogórzanin, który w swoim dorobku artystycznym także ma wiele grafik. Jego prace, także te malarskie, można było oglądać m.in. na ekspozycjach Salonu Jesiennego, Złotego Grona, a także z okazji X-lecia Związku Polskich Artystów Plastyków w Zielonej Górze. Wystawiał w Warszawie, Krakowie, Toruniu. ). Jego prace sakralne można oglądać m.in. w Przemyślu, Legnicy, Gorlicach, Bytomiu, Międzyrzeczu, Wołowie, Modle, Miastku, Słupsku i Zielonej Górze. Swoją twórczość prezentował także za granicą: we Francji, w Niemczech, krajach skandynawskich czy byłej Jugosławii.

Andrzej Stefanowski z Zielonej Góry każdego dnia spędza sześć godzin z pędzlem. Maluje i w nieskończoność poprawia swoje obrazy
Andrzej Stefanowski z Zielonej Góry każdego dnia spędza sześć godzin z pędzlem. Maluje i w nieskończoność poprawia swoje obrazy Leszek Kalinowski/ Jacek Katos

Ciągle poprawiam, bo nie jestem zadowolony

- Nie wyobrażam sobie, bym nie tworzyć – mówi artysta, która zaprosił nas do pracowni przy Starym Rynku. – Pracuję codziennie, świątek, piątek czy niedziela. Po sześć godzin. Chodzę wokół obrazu i ciągle go zmieniam. Nie jestem zadowolony, więc poprawiam i poprawiam – mówi. – Nie myślę tylko o tym, gdy wychodzę na lunch. To także forma odprężenia, możliwość kontaktu z ludźmi, bo tworzy się w samotności. A tych rozmów z zielonogórzanami najbardziej brakuje. W przeszłości prowadził też pracownię oprawy obrazów, więc przyzwyczaił się do tych rozmów o życiu. Do malarskiej pracowni przechodnie tak nie zaglądają, jak tam zaglądali.
- Tych obrazów przez lata nagromadziło się tyle, że mówię moim synom, by je zabrali, bo ja muszę mieć miejsce na nowe prace. Nowoczesne kompozycje. Teraz je tworzę – zdradza artysta malarz. A na pytanie, czy synowie też mają artystyczne dusze.
- Ooo, nie pozwoliłbym im, by poszli w moje ślady. To ciężki kawałek chleba. Trzeba być geniuszem, nie opłaca się być średnim artystą – mówi i zaraz dodaje: - Oni są dobrymi informatykami. I cieszę się, że się w tym świecie rozwijają.

Andrzej Stefanowski z Zielonej Góry każdego dnia spędza sześć godzin z pędzlem. Maluje i w nieskończoność poprawia swoje obrazy
Andrzej Stefanowski z Zielonej Góry każdego dnia spędza sześć godzin z pędzlem. Maluje i w nieskończoność poprawia swoje obrazy Leszek Kalinowski/ Jacek Katos

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto