Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zielona Góra. Kelner w Bachusie celem rasistowskiego ataku. „Co będzie dalej?"

Maciej Dobrowolski
Maciej Dobrowolski
Poszkodowany Olek Szewczuk
Poszkodowany Olek Szewczuk Maciej Dobrowolski
W zeszłą środę, 3 czerwca, w zielonogórskim Bachusie doszło rasistowskiego ataku na jednego z pracowników lokalu. – „Wypie***j z kraju”, „imigrant k**wa”, „cwel” – takimi słowami agresywny klient wyzywał pochodzącego z Ukrainy Olka Szewczuka. Incydent został zarejestrowany na wideo.

Rasistowski atak klienta

Olek Szewczuk pochodzi z Ukrainy. W Zielonej Górze mieszka od czterech lat, bardzo dobrze mówi po polsku. Jest doświadczonym pracownikiem gastronomii, dlatego bez trudu znalazł zatrudnienie. Ma 10-miesięcznego synka i narzeczoną, w naszym mieście układa sobie życie. - Dotychczas nie spotkałem się z sytuacją, aby ktoś atakował mnie z racji mojego pochodzenia. Niestety, w ostatnią środę doszło do przykrego incydentu – opowiada nam pan Olek.

Okazuje się, że restaurację Winiarnia Bachus, w której pracuje nasz rozmówca od kilku dni odwiedzał pewien klient. – Na początku wszystko było w porządku. Dopiero później zacząłem mieć wątpliwości, gdy spotkałem go już prywatnie w innym lokalu. Siedział tam w ogródku z rowerem miejskim. Wydawał się być mocno pod wpływem. Zapytałem czy nie warto odstawić roweru na stację. Zgodził się, więc to zrobiłem. Ale następnego dnia urządził mi małą awanturę. Pytał, czemu nie przywiązałem roweru do drzewa, bo on chciał z niego dalej korzystać. To było bardzo dziwne – relacjonuje pokrzywdzony.

W kolejnych dniach pan Olek rozmawiał ze znajomymi z branży o podejrzanym mężczyźnie. Okazało się, że ten miał pojawiać się w różnych lokalach, gdzie również powodował zamieszanie.

- W końcu wrócił do nas w zeszłą środę. Od początku sprawiał problemy, sugerował że jestem chory psychicznie. Akurat nie było innych pracowników, więc zdecydowałem, że mimo wszystko profesjonalnie go obsłużę – relacjonuje Szewczuk. Mężczyzna miał spędzić w Bachusie pół dnia.

Wrócił do nas następnego dnia, wyraźnie nabuzowany. Żądał rozmowy z szefem, zaczął mnie wyzywać, od cweli i ku**w, również za to, że pochodzę z Ukrainy.

– Gdy przyszło do płacenia rachunku zażądał faktury podając jedynie NIP. Wystawiając dokument zaciągnęły się stare dane nieistniejącej już firmy. To rozwścieczyło klienta. Zaczął się awanturować, podarł fakturę a potem zniknął nie płacąc – mówi pan Olek. – Wrócił do nas następnego dnia, wyraźnie nabuzowany. Żądał rozmowy z szefem, zaczął mnie wyzywać, od cweli i ku**w, również za to, że pochodzę z Ukrainy. Wezwaliśmy policję i ochronę. Zanim przybyli policjanci ponownie się ulotnił zostawiając jedynie wizytówkę.

Nagranie wideo w internecie

Co ciekawe, agresywny klient nagrał drugi incydent w Bachusie na wideo. A potem sam pochwalił się nim na popularnym Facebooku. Na jego koncie pojawił się również wpis dotyczący restauracji: „Miejsce, w którym imigrant z Ukrainy nazywa stałego klienta cwelem, nie potrafi wystawić faktury VAT, i odmawia obsługi, co jest niezgodne z polskim prawem”.

- Coś takiego zdarza się bardzo rzadko – twierdzi Michał Nowak, właściciel lokalu, który również brał udział w drugim zajściu. – W tej branży uczymy się rozpoznawać podejrzane osoby, dziwnych klientów, którzy mogą sprawiać problemy. Tak też było w tym przypadku. Ten pan wyglądał i zachowywał się, jakby był pod wpływem środków odurzających. Po tej awanturze mieliśmy już wszystkiego dość, postanowiliśmy zamknąć wcześniej.

Ten pan wyglądał i zachowywał się, jakby był pod wpływem środków odurzających.

Kiedy tylko nagranie wideo pojawiło się na Facebooku pan Michał oraz Olek postanowili działać. – Udostępniliśmy ten materiał wszędzie, gdzie się dało, aby pokazać, jak naprawdę wyglądała cała sytuacja. O zajściu powiadomiliśmy również Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych – twierdzi właściciel. I dodaje, że pomimo wsparcia pojawiły się również pytania internautów typu „gdzie był kierownik, gdy obrażano pracownika”. – Nagranie nie pokazuje wszystkiego. To zajście trwało dosyć długo, a my musimy dbać o pozostałych klientów, musiałem sprawdzać, co się dzieje w lokalu – tłumaczy.

Bezpieczeństwo rodziny

Olek Szewczuk złożył również w piątek zawiadomienie na policji. – Boję się, co będzie dalej. Z tego stresu jestem ciągle podenerwowany, nie mogę spać. Ten mężczyzna na swoim profilu na FB zamieszczał posty dotyczące broni. Nie wiem, co może mu może teraz strzelić do głowy. Następnego dnia po awanturze siedział w pobliskim lokalu i uważnie nas obserwował – twierdzi Szewczuk. – Mam nadzieję, że służby dokładnie sprawdzą tego pana, tak aby w przyszłości nikt nie musiał przechodzić podobnych przykrości. Abym miał pewność, że moja rodzina jest bezpieczna.

Zielona Góra. Szajka złodziei katalizatorów trafiła za kraty:

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto