Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zielonogórski radny usłyszał zarzuty jazdy po pijanemu i ataku na policjantów

Jakub Pikulik
Robert S. usłyszał zarzuty jazdy po pijanemu i napaści na policjantów. Łącznie grozi mu za to do pięciu lat więzienia.
Robert S. usłyszał zarzuty jazdy po pijanemu i napaści na policjantów. Łącznie grozi mu za to do pięciu lat więzienia. archiwum "GL"
Robert S. wciąż pełni swoją funkcję, przyjmuje też pacjentów jako lekarz rodzinny. Prokuratura zarzuca mu naruszenie nietykalności cielesnej policjantów i jazdę po pijanemu.

- 9 stycznia w Komisariacie I Policji w Zielonej Górze przedstawiono formalnie zarzuty podejrzanemu Robertowi S. Usłyszał łącznie trzy zarzuty - mówi Zbigniew Fąfera, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.

S. podejrzany jest o naruszenie nietykalności cielesnej dwóch policjantów i prowadzenie hyundaia, mając w organizmie 0,7 promila alkoholu. - Podejrzany nie przyznał się do zarzucanych mu czynów - mówi prokurator Fąfera.

Przypomnijmy, sprawa swój początek ma 5 grudnia. Wieczorem na Trasie Północnej w Zielonej Górze lekarz rodzinny z Zielonej Góry i radny miejski Robert S. prowadził po pijanemu. Na widok policjantów zatrzymał się. Po chwili zaczął cofać i wjechał w zatoczkę. Tam wysiadł z auta i zaczął uciekać. Gdy policjantom udało się go schwytać, był na tyle agresywny, że musiał zostać skuty kajdankami. Badanie alkomatem wykazało 0,7 promila alkoholu. Łącznie za te czyny Robertowi S. grozi do pięciu lat więzienia. Radny nie ma prawa jazdy. Zatrzymali mu je policjanci.

Przeczytaj też: Pijany kierowca, który uciekał policji to radny miejski Robert S., lekarz rodzinny z Zielonej Góry

S. był członkiem Platformy Obywatelskiej. Po scenach, które rozegrały się 5 grudnia, został usunięty zarówno z partii, jak i klubu radnych. Wciąż jednak ma mandat radnego.

Jeśli zarzuty wobec Roberta S. się potwierdzą, to nie byłby to pierwszy wybryk znanego zielonogórskiego lekarza. W 2007 r. Robert S., ówczesny radny sejmiku lubuskiego i rzecznik Porozumienia Zielonogórskiego, w nocy z piątku na sobotę spał na ławce na rynku w Zielonej Górze. Podeszli do niego policjanci, który chcieli zapytać co się stało. Mieli nawet zabrać go do domu. Wyszło inaczej. Radny stał się agresywny do tego stopnia, że policjanci musieli go obezwładnić. Nie dość, że ich obrażał, to jeszcze groził zwolnieniem z pracy powołując się na znajomość ze Zbigniewem Ziobrą.

Usłyszał zarzuty znieważenia i grożenia policjantom. Złożono wtedy wniosek o skazanie go w trybie 24-godzinnym. Prokuratura jednak zdecydowała, że potrzebne są badania psychiatryczne. Robert S. tłumaczył wtedy posłowi Jerzemu Maternie, że wyszedł około godz. 24.00 z lokalu, zadzwonił po żonę, usiadł na ławce i już nic nie pamięta. Obudził się skrępowany i poobijany w izbie wytrzeźwień.

Zarząd Lubuskiego Porozumienia Zielonogórskiego poinformował, że Robert S. nie jest członkiem ani Związku, ani Federacji Porozumienie Zielonogórskie od kwietnia 2008 roku - wtedy z tej organizacji został usunięty.

Zobacz też wideo: Magazyn Informacyjny GL 19.01.2018

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto