Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zielonogórzanin i jego bliscy ucierpieli w wyniku wybuchu gazu w katowickiej kamienicy. Stracili dom, walczą o powrót do zdrowia...

Sandra Soczewa
Sandra Soczewa
Piotr Uciński z Zielonej Góry mieszkał z rodziną w katowickiej kamienicy, która runęła wskutek eksplozji gazu.
Piotr Uciński z Zielonej Góry mieszkał z rodziną w katowickiej kamienicy, która runęła wskutek eksplozji gazu. archiwum rodzinne/mat. Polska Press
O tym tragicznym zdarzeniu od kilku dni mówi cała Polska. W piątek 27 stycznia około godz. 8.30 doszło do eksplozji gazu w jednej z katowickich kamienic. Wskutek wybuchu zginęły dwie osoby, inni mieszkańcy zostali ranni. Wśród poszkodowanych jest pochodzący z Zielonej Góry Piotr Uciński i jego bliscy: żona Joanna i córeczki Małgosia oraz Diana. W sieci ruszyła zrzutka na ich rzecz.

Tragedie jak ta wpisują się w pamięć nas wszystkich na długo. Piątkowy poranek dla mieszkańców kamienicy przy ul. Bednorza 20 w Katowicach miał być kolejnym, zwykłym dniem. Tak się jednak nie stało. Około godz. 8.30 doszło w budynku do eksplozji gazu. Wybuch był na tyle potężny, że nie tylko praktycznie w całości runęła kamienica, ale ucierpiały też sąsiednie budynki. Mieszkańcy okolicznych osiedli usłyszeli wielki wybuch i jak mówili, od razu wiedzieli, że wydarzyła się tragedia...

Piotr z Zielonej Góry z rodziną stracił dach nad głową, jego córeczki wracają do zdrowia

We wspomnianej kamienicy mieszkał pochodzący z Zielonej Góry Piotr Uciński wraz z rodziną. On, jego żona Asia i córeczki Małgosia oraz Diana właśnie szykowali się do wyjścia. Pan Piotr miał iść do pracy, córeczki do przedszkola. Dosłownie na chwilę przed ich wyjściem nastąpił wybuch, który był przeogromny. Jak relacjonują bliscy zielonogórzanina, rodzina przeżyła tylko dlatego, że wszyscy byli już w przedpokoju oraz kuchni. Pozostałe pomieszczenia ich lokum zostały doszczętnie zniszczone, dlatego też nikt nie chce nawet mówić na głos "co by było, gdyby...".

Rodzina w natychmiastowym odruchu ruszyła do ucieczki. Cała czwórka wydostała się z tego, co zostało po kamienicy, przez okno. Pan Piotr wynosił na rękach poranione, przerażone i płaczące córeczki.

Zielonogórzanin w wyniku tego zdarzenia doznał licznych obrażeń, które trzeba było zszywać. Ma poparzone uszy i głowę. Jego żona Asia, choć nie ucierpiała fizycznie - stała najdalej - to na jej psychice zapisało się wiele ran. Skutki wybuchu najbardziej odczuły Diana i Małgosia.

Ruszyła zbiórka pieniędzy na rzecz rodziny Ucińskich. Ty też możesz pomóc!

- Małgosia, która urodziła się niepełnosprawna i od urodzenia walczyła o życie, a później o zdrowie (po długiej i nieustającej rehabilitacji ucieszyliśmy się, że w końcu chodzi) ma teraz połamane obie nóżki, pociętą i zszywaną twarz. Diana ma uraz głowy, pęknięta wątrobę i nerkę, poparzoną skórę twarzy. Spędzą jeszcze wiele dni w szpitalu - informują na stronie zbiórki pieniędzy na serwisie zrzutka.pl bliscy pana Piotra.

Rodzina poszkodowanych podkreśla, że Małgosia wymaga nieustannej rehabilitacji. Dziewczynka urodziła się z szeregiem wad wrodzonych (ciężkie uszkodzenia serca (jest po dwóch operacjach kardiochirurgicznych), brakuje jej kilku kręgów lędźwiowych i piersiowych, całkowicie brak kości krzyżowej, zanik mięśni w nóżkach i stopach).

- Dużo pracy, wysiłku i nakładów też finansowych włożyliśmy w to, aby Małgosia mogła chodzić i w miarę normalnie funkcjonować. Jeśli choć na chwilę przerwiemy rehabilitację, jej stan się pogorszy, a dotychczasowa ciężka praca (też Małgosi) będzie zaprzepaszczona. Na to też właśnie potrzebujemy pomocy - czytamy na zrzutka.pl.

Rodzina chce zebrać niezbędne środki, by pomóc rodzinie wrócić do w miarę normalnego życia.

- Zostali bez całego dobytku, bez jakichkolwiek rzeczy. Dziewczynki chcą wrócić do "swojego domku", nie rozumieją, że już go nie ma i nigdy do niego nie wrócą - dodają bliscy pana Piotra.

Celem zbiórki jest uzbieranie 150 tys. zł. W lutym na liczniku zbiórki było już więcej pieniędzy niż zakładano, jednak wsparcie zielonogórzaninowi wciąż można okazać choćby symboliczną wpłatą. Zbiórka dostępna jest na zrzutka.pl pod tytułem "Na odbudowanie życia rodzinie po wybuchu w Katowicach".
Bezpośredni link: KLIKNIJ TUTAJ

Pan Piotr interweniował o wydostającym się gazie. To on zakręcił zawór na chwilę przed tragedią

Przy zgliszczach zrujnowanego budynku z Piotrem Ucińskim rozmawiali dziennikarze z Dziennika Zachodniego. Okazuje się, że to on informował proboszcza parafii o wydostającym się gazie i tuż przed wybuchem udało mu się zakręcić główny zawór gazu. Niestety nie wystarczyło już czasu na ucieczkę przed eksplozją.

- Przed zdarzeniem dzwoniłem do proboszcza, informując, że jest nieszczelność gazu. Zdążyłem jeszcze zakręcić główny zawór gazu, gdyby tego nie udało mi się zrobić, straty mogłyby być znacznie większe. Wybuch nastąpił w momencie, w którym wychodziliśmy z żoną i dziećmi. Wcześniej starałem się zabezpieczyć budynek. Żona jest tylko poobijana a córki są pod obserwacją lekarzy w Centrum Zdrowia Dziecka - powiedział po tragedii wikariusz Piotr Uciński.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomorskie Targi Mieszkaniowe "Dom Mieszkanie Wnętrze" w Gdyni

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto