Falubaz Zielona Góra nie pozbierał się po porażce w półfinale żużlowej ekstraligi. Stal Gorzów w barażu spotka się ze starymi znajomymi
Pierwsza odsłona finału żużlowej ekstraligi się odbyła - można by z pewną dozą złośliwości skwitować to, co obejrzeliśmy w piątek. Unia Leszno, choć prawdopodobnie nie zachwyciła, pokonała na wyjeździe Spartę Wrocław 47:43 i jest bliżej trzeciego z rzędu złota. Ponieważ dobrego ścigania i wyprzedzania było jak na lekarstwo, pomeczowe komentarze zdominowała kwestia przygotowania toru. Padły poważne zarzuty, wśród których słowo „kombinacje” brzmi niczym komplement. Od ocen i wyciągania konsekwencji są jednak konkretne organa, więc niech się martwią tym, czy mieliśmy do czynienia z recydywą, czy nie. Bo to, że zabite zostało widowisko, jest oczywiste. Sparta to nie klub z mojej bajki - we Wrocławiu zbyt często zdarzają się awarie prądu i inne dziwne historie (à propos: pamiętliwi kibice mówią, że tradycji stało się zadość i w piątek prąd szwankował w... motocyklu Taia Woffindena). W przeciwieństwie do Jacka Frątczaka nie zachwycam się też ponoć inteligentną jazdą Macieja Janowskiego. Wolę oglądać w akcji skromnego Janusza Kołodzieja, najlepszego doparowego na świecie. >>>>> Czytaj dalej