Falubaz Zielona Góra nie pozbierał się po porażce w półfinale żużlowej ekstraligi. Stal Gorzów w barażu spotka się ze starymi znajomymi
Jeśli Adrian Miedziński ociera się o komplet punktów, wiedz, że coś się dzieje... - powiedziałby ksiądz Piotr Natanek, gdyby interesował się żużlem. Falubaz Zielona Góra miał kilka dni, by przełknąć gorycz dotkliwej porażki w półfinale ekstraligi i pozbierać się na pojedynek o brązowy medal. Ale jak nie ma armat, to trudno się łudzić... - Dwa remisy by były fajne, i tu, i tam. Nie trzeba wygrywać meczu, żeby zdobyć medal. Ale to tak tylko łatwo brzmi - mówił Adam Skórnicki. Trenera/menedżera Falubazu fajnie się słucha, lecz rzeczywistość jest brutalna i nie bierze jeńców. Okazuje się, że dziura powstała po stracie Nickiego Pedersena jest nie do załatania w żaden sposób. Owszem, doskonale wiem, że nie brakuje fanów, którzy wieszają psy na Duńczyku - to jedna strona medalu. Ale jest i druga - Pedersen to drugi po Martinie Vaculiku jeździec Falubazu pod względem średniej biegowej (2,032). W rundzie zasadniczej przywiózł 11 punktów we Wrocławiu i 10+1 bonus w Częstochowie. Ale to już historia... Rzeczywistość jest taka, że w niedzielę Włókniarz wygrał aż 57:33. >>>>> Czytaj dalej