Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mariusz Staszewski: Falubaz ma słabe punkty. Chcemy z nimi wygrać!

Maciej Noskowicz
Maciej Noskowicz
fot. Maciej Noskowicz
- Jeśli myślimy o awansie do PGE Ekstraligi, musimy z Falubazem wygrać. Nieważne, czy w półfinale, czy w finale – mówi Mariusz Staszewski, menedżer Arged Malesy Ostrów Wlkp., z którą żużlowcy Enei Falubazu Zielona Góra zmierzą się w półfinale play off I ligi.

Rozmawiamy tuż po zakończeniu rewanżowego spotkania z ROW-em Rybnik. Pana zespół wygrał 50:40 i nie odrobił 12-punktowej straty z pierwszego meczu. Jak Pan skomentuje ten dwumecz?

Ogólnie wiedziałem doskonale, że będzie bardzo trudno. Już pierwsze spotkanie z rundy zasadniczej pokazało, że Rybnik lubi się u nas ścigać i że pasuje im nasz tor. Wygraliśmy tylko jednym punktem [45:44 – red.]. Potraciliśmy parę punktów w bardzo głupi sposób, ostatecznie zabrakło nam jednego „oczka”, aby odrobić stratę.

Przed ostatnim wyścigiem potrzebowaliście zaledwie dwóch punktów, ale rywal niespodziewanie wygrał 5:1.

Taki jest sport, tak się często zdarza. Cóż, nie wystarczyło miejsca dla Tobiasza Musielaka, musiał przymknąć gaz, bieg się ułożył na 5:1 dla rywala i poszło.

W jednym z wyścigów doszło do koszmarnego wypadku z udziałem Patricka Hansena. Na ile to zdarzenie wpłynęło na losy rywalizacji?

W parkingu raczej o takich rzeczach się nie mówi. Słyszeliśmy o tym, ale staraliśmy się nie myśleć. Wiemy, że żużel jest czasami brutalną dyscypliną. Dziś najważniejsze jest to, by Patrick cały i zdrowy z tego wyszedł.

Wróćmy do meczu. Mimo przegranego dwumeczu z ROW-em ma pan w drużynie skutecznych Musielaka, Grzegorza Walaska i Matiasa Nielsena. Martwić może za to słabsza dyspozycja Jakuba Krawczyka…

To junior, a ci często są chimeryczni. Mamy w drużynie dobrych młodzieżowców, ale ich dyspozycja bywa różna. Czasami robią po kilkanaście punktów, ale zdarzają się takie mecze jak w sobotę. Kuba miał po prostu słabszy dzień. Nie będę go krytykował, przypuszczam, że w następnych meczach zdobędzie więcej punktów.

Dwa tygodnie temu Pana zawodnicy: Oliver Berntozn i Francis Gusts uczestniczyli podczas spotkania z Wybrzeżem Gdańsk w fatalnym karambolu. Czy ta dwójka jest już w stu procentach zdrowa?

Myślę, że nie. „Oli” ledwo chodzi, a Francis wciąż ma problemy z ręką, ta więc do pełni zdrowia wciąż daleka droga.

Trafiacie w półfinale jako „szczęśliwy przegrany” na zespół Falubazu. Zielonogórzanie są zdecydowanym faworytem do awansu do PGE Ekstraligi. Wygrać z nimi to nie lada sztuka…

To musimy tej sztuki dokonać i wygrać z Falubazem. Jeśli mamy w planach awans do najwyższej klasy, to ten Falubaz i tak byśmy trafili. Nie ma znaczenia, czy w półfinale, czy w finale. Jeśli chcemy jeździć w ekstralidze, musimy ich pokonać.

W rundzie zasadniczej w Zielonej Górze napsuliście im sporo krwi prowadząc przez długi okres wyrównaną rywalizację. Czy to może mieć znaczenie w play offach?

Żadnego. Play-offy to zupełnie inny mecz i nowa historia.

Falubaz ma słabe punkty?

Myślę, że ma ich coraz więcej.

Jest Pan optymistą przed półfinałem?

Zawsze jestem optymistą i wierzę w swój zespół. Wiem, że to tylko sport i z każdym można wygrać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto