Mieli zdeformowane ciała, cierpieli i... byli atrakcją w cyrkach... [ZDJĘCIA]
Człowiek-pies, człowiek-foka, najbrzydsza kobieta świata… Brzmi zagadkowo? Na przełomie XIX wieku ludzie borykający się z deformacjami genetycznymi byli niejednokrotnie wykluczani ze społeczeństwa, a w najlepszym wypadku nie znajdowali w nim należytego współczucia czy akceptacji. Pewnego rodzaju ratunkiem dla nich były tak zwane cyrki lub gabinety osobliwości, czyli obwoźne widowiska, gdzie w jednym miejscu zgromadzonych było kilku, a nawet kilkunastu ludzi wyróżniających się nietypowymi deformacjami ciała wynikającymi z rzadkich chorób genetycznych. Dziś wiemy, że niektóre choroby podyktowane są mutacjami w obrębie genu lub genów i mogą w znacznej mierze wpłynąć na budowę i czynności organizmu. Dawniej jednak arkana genetyki nie były znane medykom czy naukowcom. I tak kobieta, której twarz była porośnięta gęstymi włosami, nie była uważana za kobietę borykającą się z rzadką chorobą (hipertrichoza), osobę z zaburzeniami endokrynologicznymi, ale brano ją za potomkinię wilkołaków. Wraz z rozwojem nauki, a przede wszystkim wiedzy medycznej, obwoźne cyrki i gabinety osobliwości przestały święcić tryumfy – w przedziwnych postaciach zaczęto dostrzegać cierpienie i całą masę trudności, z którymi musiały się one mierzyć każdego dnia. W tym miejscu warto zaznaczyć, że nie tylko rozwój medycyny położył kres niezwykłym widowiskom. Również nauki humanistyczne, jak np. filozofia i rozwijająca się w jej obrębie etyka, która kazała widzieć w drugim człowieku nie przedmiot, ale podmiot posiadający swoją godność i któremu należy się szacunek, przyczyniły się do upadku tego rodzaju „oryginalnych” cyrków. Poznajcie tych, którzy byli nie lada gratką w gabinetach osobliwości. Zapraszamy Was na niezwykły spektakl… Zobacz również: Tajemnicza łuna na kalifornijskim niebie. Mieszkańcy myśleli, że widzą UFO