"Jaś idzie do pierwszej klasy podstawówki i cofa się w rozwoju: nawet jeśli w przedszkolu czytał, to w szkole każą mu sylabizować. Nauczyciel, zamiast z nim rozmawiać, tresuje w wypełnianiu kart zadań" - interpretuje Gazeta Wyborcza.
Pytanie, czy powyższe uproszczenie to wina nauczyciela, który jest zobligowany do realizowania ściśle określonej podstawy programowej, i którego przerabia się w biurokratę do tworzenia dokumentów, których nikt nie czyta, żądając jednocześnie coraz lepszych wyników od jego uczniów na egzaminach zewnętrznych?
Jaką swobodę ma dziś polski nauczyciel? Czego ona dotyczy? Jaki ma wpływ na warunki, w których przyszło mu uczyć? Jaki ma wpływ na to, by szkolna rzeczywistość była dla dzieci przyjaźniejsza i czy sam nie chciałby, by tak było? Dlaczego nie mówi się, co ją warunkuje?
Co zdaniem autorów raportu ''Dziecko w szkolnej rzeczywistości'' dolega polskiej oświacie?
* 52 proc. dzieci uważa, że posiadanie innych poglądów, niż ma nauczyciel, jest karane;
* 37 proc. uczniów w przypadku porażki nie otrzymuje wsparcia ze strony nauczyciela;
* 35 proc. dzieci nie czuje się w szkole bezpiecznie z powodu oskarżeń i donosów rówieśników, których faworyzuje nauczyciel.
* Dzieci po przejściu do podstawówki cofają się w rozwoju (karty pracy hamują rozwój ucznia, a nauczyciel często nie patrzy, co dziecko potrafi, tylko uczy klasę według tego samego szablonu).
* Nauczyciele za szybko osiągnęli najwyższy stopień awansu zawodowego, co zahamowało ich dalszą chęć rozwoju. Często przedkładają ''kolekcjonowanie dyplomów'' do awansu nad pracę z uczniem. System nie premiuje nauczycieli kreatywnych.
* Kreowana w szkole rzeczywistość jest sztuczna, zbyt uproszczona i wyidealizowana. Uczniowie poznają świat z podręczników, który jest inny niż świat za murami szkoły.
* Uczniowie prawdopodobnie będą pracować w zawodach i w sposób, jakiego jeszcze nie znamy, dlatego trzeba rozwijać w nich krytyczność i elastyczność myślenia.
* "... nauczyciele nie potrafią inaczej pracować, niż wyśmiać czy krzyknąć na dziecko, aby je utemperować, to wynik tego, że nie są dobrze przygotowani do zawodu" - ocenia pedagog prof. Halina Sowińska z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
* " Dziś nauczyciel rozliczany jest z tego, czego i jak nauczył, bo teoretycznie pokazują to wyniki testów; ale już rzadziej z tego, czy i jak wychował" - dorzuca psycholog rozwojowy dr Witold Ligęza z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie.
Cóż dodać? Z powyższego wynika, ze wirus, który zaatakował polską szkołę nazywa się: nauczyciel.
Choć na koniec prof. Sowińska znajduje jeszcze jednego winnego: "Dla uczelni państwowych i niepublicznych liczy się tylko, żeby pozyskać studenta. Przy takiej masowości studiów pedagogicznych praktyki zawodowe są zaniedbywane. A młodym nauczycielom brakuje szkół laboratoriów, w których mogliby się kształcić".
Pytanie tylko, ilu młodych nauczycieli, kształconych w tych nowych uczelniach, znalazło pracę w polskich szkołach?
Źródło: http://wyborcza.pl
W Zielonej Górze powiedzą, jak zapobiec przestępczości w polskich szkołach
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?