Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Świńcz: Koza uciekła z ubojni, spod kół samochodu i... znalazła nowy dom [ZDJĘCIA/WIDEO]

Agata Cymanowska
Roczna koza z Włocławka uciekła spod noża w ubojni w Rusocinie i schroniła się na posesji Jana Kruka w Świńczu. Gospodarz tak się przejął losem „intruza”, że zwierzę adoptował. Teraz wybuduje dla Lili koziarnię.

Jan Kruk ze Świńcza (gm. Pruszcz Gdański) mieszka z żoną i synem przy drodze wojewódzkiej (nr 226). Samochody pędzą tu codziennie. Ostatniego dnia maja nagle zaczęły jednak zwalniać i hamować. Pan Jan wyjrzał na drogę, żeby zobaczyć, co się dzieje. Wówczas z przydrożnego rowu wyskoczyła biała koza i... cudem nie wpadła pod koła jadącego samochodu.

- Koza odskoczyła do tyłu, samochód przejechał po poboczu, a ja szybko otworzyłem furtkę - opowiada Jan Kruk.

Przerażone zwierzę wbiegło na posesję i schroniło się w szklarni, która służy gospodarzom jako przechowalnia różnych rzeczy.

Na drugi dzień pan Jan zgłosił się do Straży Gminnej Gminy Pruszcz Gdański z prośbą o pomoc w ustaleniu jej właściela. I jak się okazało, cudów kozie przytrafiło się więcej.

- Dzięki temu, że koza posiadała kolczyk Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, udało się ustalić, że właściciel mieszka w Ruoscinie [zgłosił on nawet jej zaginięcie - dop. red.]. Co więcej, dowiedzieliśmy się, że koza uciekła z ubojni - mówi Arkadiusz Kloskowski ze Straży Gminnej Gminy Pruszcz Gdański.

Koza uciekła właściwie wprost spod noża...

- Przeskoczyła przez płot ubojni, przeprawiła się przez rzekę, łąki i pola. Po kilku dniach dotarła do Świńcza - opowiada Jan Kruk i dodaje... - Nie było o czym mówić. Koza dwa razy cudem uratowała życie, musiała z nami zostać!

Jan Kruk dopełnił formalności, zarejestrował stado - taka jest procedrura - i odkupił kozę od właściciela.

Lila, bo tak została nazwana koza, posiada nawet swoją metrykę. Urodziła się 8 maja 2016 roku we Włocławku. Niedługo pan Jan wybuduje dla niej koziarnię. Na razie Lila uczy się jeść trawę prosto z ogródka, bo wcześniej dostawała tylko skoszoną. Apetyt jej dopisuje. Zdążyła już zjeść wszystkie róże z ogrodu.

Sąsiedzi pana Jana śmieją się, że koza wiedziała, gdzie iść. Pan Jan to taki miejscowy Doktor Dolittle. Od razu widać, że lubi zwierzęta, zresztą z wzajemnością. Dwanaście lat temu, gdy mieszkał jeszcze w innym miejscu w Świńczu, w Wigilę przygarnął pierwszego psa przybłędę - Jobiego, który jest z nim do dziś. Potem, gdy budowano ogrodzenie wokół nowego domu, na posesji schroniły się kolejne dwa psy - Misio i Sunia. Sunia wkrótce urodziła dwanaście szczeniąt. Pan Jan zachował jednego z nich. Oprócz czterech psów, są też koty i królik, którego... syn pana Jana przywiózł z wakacji.

Niedawno znajomy Jana Kruka zobaczył, jak po jezdni w Świńczu chodzą łabędzie.
- Przysłał mi smsa ze zdjęciem i podpisem "już idą do ciebie" - śmieje się Doktor Dolittle ze Świńcza.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pruszczgdanski.naszemiasto.pl Nasze Miasto