ZAKRĘCENI W LEWO: Kończy się pewna żużlowa epoka. Trwała 20 lat
Niech ktoś powie, że Polska nie jest zakochana w żużlu? Otóż jest, świadczy o tym choćby to, że polscy kibice od kilku lat nie wyobrażają sobie turnieju Grand Prix w Warszawie bez wypełnionego po brzegi Stadionu Narodowego. W przyszłym roku, 16 maja, już po raz szósty najlepsi żużlowcy świata staną do rywalizacji na stołecznym kolosie. I już dziś z całą pewnością można stwierdzić, że stadion ponownie będzie pękał w szwach. Skąd ta pewność? Stąd, że w pierwszych trzech dniach sprzedaży biletów na majowy turniej rozeszło się ponad 40 tysięcy wejściówek! Ostatnie doniesienia organizatorów mówią już o przeszło 47 tysiącach sprzedanych biletów. To oznacza, że kibicom wciąż nie znudziły się wyścigi na Narodowym. Nie znudziło się im też czekanie na polskiego zwycięzcę zawodów Grand Prix w Warszawie. Może za szóstym razem wreszcie się uda. Jeszcze słowo o frekwencji na meczach ekstraligowych. W minionym sezonie na stadionach zasiadła rekordowa liczba kibiców, mimo, że po raz pierwszy w historii rozgrywek wszystkie spotkania transmitowała telewizja. To kolejny dowód na to, że speedway w naszym kraju wciąż nie traci zainteresowania. A powinno być jeszcze lepiej, przecież po dziewięciu latach znów mamy mistrza świata.