Procesy wiedźm i czarownic rozszalały się w Zielonej Górze na dobre od 1663 roku. W ciągu dwóch lat z górą, jak wynika z opracowania współczesnego miejscowego historyka Władysława Korcza, spalone zostały na stosach 23 kobiety, pochodzące przeważnie z podzielonogórskich wsi: Krępy, Zawady, Przylepu, Płotów, Raculi, Nowego Kisielina, Jędrzychowa i Czarnej. Pierwszą kobietą była Helena Klich, posądzona o spalenie oberży w Przylepie, której właścicielem był protestancki deputowany Melchior von Landskorona. Kobieta, po okropnych torturach przyznała się do kontaktów z diabłem i została spalona 10 lipca 1663 roku.
Z chwilą, gdy zarzuty czarostwa zaczęły padać na reprezentantki wyższych sfer miejskich i kiedy zawisło nad nimi realne niebezpieczeństwo zapoznania się z torturami - uruchomiony zostaje cały aparat wpływów i stosunków mający, jak to ujmuje historyk Korcz, uniemożliwić proces i wyrwać oskarżone spod stosu. Udało się to dopiero w 1669 roku, gdy wydano zarządzenie dworu cesarskiego w Wiedniu o pozbawienie sądów zielonogórskich prawa wydawania wyroków śmierci nas czarownice. Ostatnią ofiarą stosu była Elżbieta Grasse, żona kupca, spalona w dniu 6 lutego 1665 r.
Więcej na stronie Wiadomości24.pl
Jak przygotować się do rozmowy o pracę?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?