Czytelnik nagrał filmik z rudzielcem w roli głównej, gdy odwiedzał znajomych mieszkających na osiedlu Łużyckim. –Wychodzę z klatki, patrzę, a tu lis. To było po południu, chwilę po 19.00. Wyciągnąłem więc telefon, by zrobić mu zdjęcie, bo myślałem, że ucieknie, a on nic. Spokojnie wszedł po schodach, potem na trawnik, poparzył na mnie i zniknął na parkingu – opisuje mężczyzna.
Mieszkańcy osiedla potwierdzają. List jest w okolicy już od kilku miesięcy. Był widywany przy garażach, przy Szkole Podstawowej nr 2 znajdującej się w pobliżu oraz na Zielonej Strzale biegnącej przez osiedle. Ale zawsze po zmroku.
- Teraz jednak pojawia się w biały dzień i zupełnie nie boi się ludzi. To nie jest normalne – mówi spotkana przy bloku pani Anna.
- Z balkonu widziałam – opowiada z kolei mieszkaniec wieżowca na ul. Krośnieńskiej – jak dzieci szukały i goniły go po placu zabaw! To już jest naprawdę niebezpieczne!
- Gdy wracałem z pracy, po 20.00, jakieś dziecko krzyknęło „wilk”. Odwróciłem się odruchowo i zamarłem. Lis był ode mnie może ze trzy metry, ale zupełnie nie zwrócił na mnie uwagi – opowiada inny mieszkaniec osiedla. – Chodził sobie spokojnie po trawniku, niczym owca. Niepokoi mnie, że nie boi się ludzi – uważa mężczyzna.
Zwierzak pojawia się też w parku przy ul. Świętej Trójcy.
Straż miejska wie o lisie, a może nawet kilku, które regularnie pojawiają się na osiedlu.
- Stawialiśmy już klatki, by je odłowić, niestety bez rezultatu, bo żadne zwierzę się nie złapało – mówi nam dyżurny straży miejskiej. Strażnicy byli już na osiedlu szukać zwierzaka, ale też bez skutku.
Na naszą prośbę straż miejska sprawę przekaże do Zakładu Gospodarki Komunalnej w Zielonej Górze, by lisem z Łużyckiego zajął się profesjonalista (miasto ma podpisaną umowę na odławianie dzikich zwierząt).
Czytelnicy mówią, że lis prawdopodobnie mieszka w jamie przy placu zabaw i orliku obok szkoły. Strażnicy miejscy obiecali sprawdzić tę informację.
- Czekamy –mówią zaniepokojeni mieszkańcy. – Są wakacje, na placach zabaw w okolicy bawi się dużo dzieci. To się może źle skończyć…
Mariusz Rosik z Ośrodka Rehabilitacyjnego dla Zwierząt Dziko Żyjących w Starym Kisielinie też zna sprawę lisa z os. Łużyckiego. Uspokaja jednak: lis na pewno nie ma wścieklizny, bo ta choroba nie występuje u lisów w województwie. - Poza tym, gdyby miał, to już by nie żył, gdyż pojawia się na osiedlu od kilku miesięcy – zaznacza.
M. Rosik przestrzega jednak, by go nie zaczepiać. – To jest dzikie zwierzę i trzeba o tym pamiętać. Lepiej schodzić mu z drogi i uczulić na to dzieci.
Ekspert dodaje, że rudzielec zadomowił się niemal w centrum miasta, bo jest mu tam wygodnie. Ma pożywienie i czuje się bezpiecznie. Zapewnia jednak, że jeśli zwierzak zostanie złapany, zaopiekuje się nim, a potem wypuści na wolność, daleko od miasta.
Co robić, gdy w mieście spotkasz dzikie zwierzę?
- Jeżeli spotkasz dzikie zwierzę w Zielonej Górze, zadzwoń do straży miejskiej, tel. 602 162 203 lub 68 415 10 60. Strażnicy zajmą się jego odłowieniem. Dzikami w mieście zajmuje się firma, z którą urząd ma podpisaną umowę.
- Jeśli dzikie zwierzę jest ranne, po informacje, co robić i jak pomóc, można zadzwonić do Ośrodka Rehabilitacyjnego dla Zwierząt Dziko Żyjących w Starym Kisielinie, tel. 662 017 754.
- Jeśli zwierzę jest padnięte, sprawą zajmie się Zakład Gospodarki Komunalnej, tel. 68 322 91 00.
Czytaj też:
INWAZJA DZIKÓW W ZIELONEJ GÓRZE. TYM RAZEM ODWIEDZIŁY MIESZKAŃCÓW UL. MONTE CASSINO [ZDJĘCIA]
Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?