Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Enea Zastal BC Zielona Góra powalczył i postraszył faworyta, ale we Wrocławiu lepszy mistrz Polski

Maciej Noskowicz
Maciej Noskowicz
Koszykarze Zastalu Zielona Góra przegrali w Nowy Rok ze Śląskiem Wrocław 78:85.
Koszykarze Zastalu Zielona Góra przegrali w Nowy Rok ze Śląskiem Wrocław 78:85. Paweł Relikowski
Porażką 78:85 zakończył się pierwszy w tym roku występ koszykarzy Enei Zastalu BC w Energa Basket Lidze. Zielonogórzanie powalczyli na parkiecie mistrza Polski, ale we Wrocławiu Śląsk okazał się lepszy.

WKS Śląsk Wrocław – Enea Zastal BC Zielona Góra 85:78

  • Kwarty: 23:17, 23:20, 16:22, 23:19.
  • WKS Śląsk: Martin 25, Nizioł 14 (2x3), Ramljak 14 (1x3), Dziewa 14, Gołębiowski 0 oraz Bibbs 8 (1x3), Tomczak 4, Justice 3, Kolenda 2, Parakhouski 1.
  • Enea Zastal BC: Żołnierewicz 16, Alford 14 (4x3), Hadzibegović 12 (1x3), Zecević 6 (1x3), Brewton 3 oraz Kutlesić 15 (2x3), Kowalczyk 7 (2x3), S. Wójcik 3, J. Wójcik 2.

Trzymali się dzielnie

- Musimy się skupić i trzymać koncentrację przez czterdzieści minut. Z drużynami z czołówki wytrzymujemy trzy kwarty, ale w końcówkach rywale nam „odjeżdżają” – to słowa jednego z koszykarzy Enei Zastalu BC Szymona Wójcika, którego pytaliśmy przed wyjazdem do Wrocławia o przewidywania dotyczące spotkania. Scenariusz meczu z niepokonanym jak dotąd mistrzem Polski w pewnym sensie przypominał wcześniejsze, przegrane przez Zastal konfrontacje z mocnymi Energa Basket Ligi – Stalą Ostrów i Treflem Sopot. Zastal w stolicy Dolnego Śląska trzymał się bardzo dzielnie przez trzy kwarty. Po 30 minutach było tylko 62:59. Pięciotysięczna publiczność, przekonana o wygranej faworyzowanej ekipy Śląska, miała obawy, jak wyglądać będzie rywalizacja w czwartej kwarcie. W niej to jednak doświadczenie świetnego w drużynie Andrieja Urlepa Jeremiaha Martina i jego kolegów okazało się decydujące. Zastalowi brakowało zespołowości i chyba koszykarskiej jakości.

Cały czas w pogoni za mistrzem

Zastal zaczął wprawdzie mecz źle, bo po 5 minutach przegrywał 4:11, ale po chwili było już tylko 10:11. Koszykarskie „zrywy” zielonogórzan miały zresztą miejsce kilkukrotnie. Pierwsza kwarta zakończyła się nieznacznym prowadzeniem mistrza Polski 23:17, a wynik prawie równo z syreną zakończył celnym rzutem kadrowicz Łukasz Kolenda. Wrocławianie zagrali agresywnie w obronie na początku drugiej „ćwiartki” i na efekty nie trzeba było długo czekać. Po trzypunktowej akcji Amerykanina Justina Bibbsa Śląsk prowadził w 12 minucie już 29:17. Zryw Zastalu był jednak imponujący. Trzypunktowe akcje Alana Hadzibegovića i Bryce’a Alforda sprawiły, że Zastal wrócił do gry. Wreszcie zaczął „siedzieć rzut”, i choć Zastal popełniał błędy, po efektownym wsadzie Przemysława Żołnierewicza w 16 minucie zbliżył się do gospodarzy tylko na punkt (33:32). Walka „kosz za kosz”? Nic z tych rzeczy. Końcówkę ludzie Olivera Vidina przespali, Śląsk znów zyskał kilkunastopunktowa przewagę (46:32). Na przerwę goście schodzili przy dziewięciopunktowej stracie 37:46.

Trzecia kwarta przypominała rywalizację obu drużyn w pierwszej połowie. Śląsk, gdy tylko mocniej stanął w obronie, potrafił znów zbudować kilkunastopunktowe prowadzenie, ale Zastal nie odpuszczał. W końcówce tej części szalał niewidoczny jak dotąd Bryce Alford. To dzięki jego trzypunktowym akcjom zielonogórzanie zbliżyli się na odległość trzech punktów. Po trzech kwartach było tylko 62:59 dla mistrzów Polski.

Przespana ostatnia kwarta

Na początku ostatniej, decydującej kwarty, było jeszcze lepiej. Zastal po punktach Kareema Brewtona doprowadził do wyrównania (64:64). Głośne „WKS, WKS” wrocławskiej publiczności dodało jednak skrzydeł gospodarzom, a podcięło je gościom. W kolejnych sześciu minutach Zastal zdobył tylko dwa punkty, a Śląsk aż czternaście. To był najważniejszy moment meczu. Gdy w 37 minucie było 78:66 stało się jasne, że tak mocny i doświadczony zespół, jak Śląsk nie wypuści wygranej z rąk. Ostatecznie Zastal, ambitnie walczący do końca, był w stanie tylko zmniejszyć rozmiary porażki. Punkty pozostały jednak w stolicy Dolnego Śląska. Plusy? Na pewno niezła skuteczność z dystansu. Dziesięć „trójek” Zastalu na parkiecie najlepszej drużyny w kraju to niezły wynik. Minusy? Przegrana deska i brak konsekwencji w końcówce spotkania.

– Od dłuższego czasu mamy problem by grać jako drużyna, za dużo u nas indywidualności. Czy Śląsk był do pokonania? Grają dobrze, ale to nie jest tak, że są nie do zatrzymania. To dla nas kolejna lekcja naprawdę dobrej koszykówki – mówił na antenie Polsatu Sportu kapitan Zastalu Przemysław Żołnierewicz.
- Najważniejsze jest zwycięstwo, za trzy dni ludzie zapomną, jak graliśmy. Na razie to się udaje. Czwarta kwarta była już przez nas kontrolowana, więc cieszymy się z wygranej i chcemy wciąż być niepokonani w lidze - mówił z kolei zawodnik Śląska Jakub Nizioł.

Wrocławianie wygrali po raz czternasty zachowując status niepokonanej drużyny w Energa Basket Lidze. Zastal poniósł zaś siódmą porażkę.

WIDEO: Zastal najlepszym zespołem w plebiscycie „Gazety Lubuskiej”

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto