Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Palmy i baby wielkanocne, pisanki wszelakie, mazurki z lukrem. Kaziuki w Muzeum Etnograficznym tłumnie przyciągnęły odwiedzających

Jarosław Wnorowski
Jarosław Wnorowski
Na kaziukowych stoiskach znaleźliśmy pisanki (także w formie świeczek), serwety, obrusiki i obrusy wielkanocne. Rękodzielnicy przygotowali palmy wielkanocne, fantazyjne, kolorowe i cieszące oczy.
Na kaziukowych stoiskach znaleźliśmy pisanki (także w formie świeczek), serwety, obrusiki i obrusy wielkanocne. Rękodzielnicy przygotowali palmy wielkanocne, fantazyjne, kolorowe i cieszące oczy. Jarosław Wnorowski
Kto zna przysłowie "Kwiecień plecień, bo przeplata, trochę zimy, trochę lata"? Ziściło się ono idealnie podczas tegorocznych "Kaziuków" w Muzeum Etnograficznym w Zielonej Górze-Ochli. Około godziny 11, czyli w momencie otwarcia festynu, termometry wskazywały -1 stopni Celsjusza i trochę przyświecało słoneczko. Później jednak mocno się zachmurzyło, temperatura wzrosła aż do 4 stopni i nawet mieliśmy chwile, kiedy zaczął delikatnie prószyć śnieg, na szczęście symbolicznie. Mimo takiej sobie aury, goście odwiedzający Kaziuki naprawdę dopisali. Nie ma się co dziwić, bo atrakcji było co nie miara. Pojechaliśmy sprawdzić, a i - nie będziemy wcale tego ukrywać - popróbować różnych pyszności.

Wszystko na Wielkanoc

W Skansenie sprzedawcy zadbali o to, aby klienci, którzy chcą zrobić wielkanocne zakupy, nie odeszli bez niczego. Pokus tu co nie miara. Od słodkości po wędliny. Znajdziemy baby wielkanocne z lukrem, kandyzowaną skórką owoców i takie proste z cukrem pudrem. Królują także tradycyjne mazurki, jabłeczniki, serniki, makowce, ciasta z kremami, galaretką czy owocowymi dżemami. Ci, którzy ze słodyczy natomiast najbardziej lubią schabowe, także się nie zawiedli. W ofercie są białe kiełbaski, kaszaneczki, kiełbaski suche i takie mniejsze do koszyczka ze święconką. Koszyczków też wybór przeogromny, od malutkich po wielkie wiklinowe kosze. Na stoiskach znaleźliśmy również serwety, obrusiki i obrusy wielkanocne. Rękodzielnicy przygotowali palmy wielkanocne, fantazyjne, kolorowe i cieszące oczy.

Pyszne jedzenie

Goście, którzy nie planowali w domu obiadu, mogli znaleźć podczas Kaziuków tyle smakołyków, że mogli nawet zapomnieć o kolacji. Koła gospodyń wiejskich i liczne stoiska gastronomiczne zapewniły świeże, regionalne, a także i kresowe jedzenie. Były gołąbki tradycyjne, kresowe (z farszem na bazie ziemniaków), krokiety z mięsem czy z kapustą i grzybami, pierogi w różnych wersjach. Hitem były czebureki (tradycyjne danie kaukaskie, ale spopularyzowane zwłaszcza za wschodnią granicą) z różnym nadzieniem. To rodzaj pieroga, choć smażony na głębokim tłuszczu.

Wileńskie przyśpiewki i nie tylko

Tłocznie i głośno zrobiło się także na scenie, na której prezentowały się zespoły regionalne. Ich barwne stroje oraz frywolne czasami teksty piosenek, a także muzyka na żywo, skoczna i łatwo wpadająca w ucho, przyciągały licznie słuchaczy. Cześć grup wykonywała utwory o regionie Wileńszczyzny, przygotowane specjalnie na okazję Kaziuków. Na muzealnej scenie plenerowej występowały zespoły ludowe choćby takie jak: „Roderyk”, Łemkowski Zespół Folklorystyczny „Roztoka”, „Bobrzanki” z Nowogrodu Bobrzańskiego, „Podolanki” z Nowej Wsi Lubińskiej, Zespół Folklorystyczny „Sasanka”, „Kryniczeńka” i wiele innych.

Przystępne ceny

Zapytaliśmy losowe wybrane osoby i zapytaliśmy o ich opinie na temat oferty oraz cen.

Maria Kowalewska z Żar uważa, że:

Trzeba powiedzieć, że zakupy podczas Kaziuków to czysta przyjemność. Naprawdę było z czego wybierać, a i ceny naprawdę przystępne. Kupiłam trzy piękne, ręcznie wykonane palmy, każda po 12 złotych, do tego koszyczek wraz z obruskiem na święconkę za 23 zł, a do tego pęczek bazi za 10 zł. Wolę to, niż zakupy chińskich podróbek w marketach, a przy tym wspieram naszą rodzimą produkcję.

Marek Winiarski z Sulechowa

Cieszy się, że takie festyny są organizowane w Muzeum Etnograficznym. Przyjeżdża na nie regularnie z żoną i dziećmi. Kupujemy sobie różne smakołyki. Ja lubię takie domowe wędliny i kiełbasy z małych masarni. Mają inny smak niż te z masowej produkcji. Dzieciom kupujemy z kolei różne nowe zabawki, wiecie takie wykonane z drewna. Dzieci kochają również watę cukrową, a ta ostatnimi laty jest do nabycia prawie wyłącznie na festynach.

Warsztaty, czyli jak zrobić pisanki i prawdziwa katarynka

W zagrodzie „Na Kamiennej” od rana trwały warsztaty pisankarskie oblegane zwłaszcza przez dzieci, ale także i dorosłych. Pokazywano różne techniki ich przygotowania. Dobrze, że tradycja nie ginie i jest przekazywano nowym pokoleniom. Część uczestników była zdziwiona, że do barwienia skorupek np. na brązowo można użyć naturalnych składników, takich jak łupinki cebuli. Wielu z nich było przekonanych, że służą do tego wyłącznie gotowe chemiczne barwniki. Z innego zakątka muzeum. Prawie przy wejściu rozlokował się kataryniarz z historyczną, sprawną, jakże pięknie grającą katarynką. To Tadeusz Zajdowicz , który pochodzi z Leszna. Gra on na jednej z najstarszych, sprawnych katarynek w naszym kraju. Instrument powstał w Berlinie w 1879 roku i jest pamiątką rodzinną. Tego dnia w kuźni obecny był kowal, a w zagrodzie obok - grupa wojowników „Lagom” pokazywała jak walczy się na miecze i strzela z łuków.

Królewski rodowód wydarzenia

Pierwotnie odbywały się one w Wilnie. W okresie międzywojennym towarzyszący świętu pochód otwierał przebrany za św. Kazimierza wilnianin. Jak podaje wikipedia:

Tradycja jarmarku sięga początku XVII wieku, 7 listopada 1602 papież Klemens VIII ogłosił księcia Kazimierza Jagiellończyka świętym, a uroczystość kanonizacyjna odbyła się dwa lata później w katedrze wileńskiej. W 1636 uroczyście przeniesiono relikwie świętego do kaplicy ufundowanej przez Zygmunta III i Władysława IV. Było to wydarzenie, o którym powiadomiono władców wielu państw europejskich. Z tą uroczystością historycy wiążą początek jarmarku, który prawdopodobnie wówczas odbył się po raz pierwszy. Od tego czasu uroczyście obchodzono rocznicę przeniesienia relikwii, a świętu kościelnemu towarzyszył jednodniowy jarmark. W 1827 po raz pierwszy kupcy wileńscy wystąpili do rady miejskiej o rozszerzenie przywileju jarmarcznego na kilka dni, co zmieniło całkowicie jego formę i wielkość.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto