Winobranie 2024 odbędzie się w dniach 7-15 września, zbliża się więc dużymi krokami. Ma to szczególne znaczenie, bo w związku z zawirowaniem w miejskim budżetem, pojawiły się obawy o wygospodarowanie pieniędzy na jedną z najpopularniejszych atrakcji — dużą scenę, na której rokrocznie stają gwiazdy polskiej sceny muzycznej.
- Biorąc pod uwagę zapewnienia ze strony miasta, że Winobranie nie straci na swojej jakości, myślę, że kwestią czasu jest, kiedy dowiemy się, że i ta duża scena będzie — mówił podczas niedawnego posiedzenia Komisji Zdrowia, Kultury i Sportu Jacek Frątczak, przewodniczący Komisji.
Okazuje się, że choć magistrat dokłada wszelkich starań, aby udało się wygospodarować brakującą kwotę z budżetu, to perspektywa Winobrania 2024 bez dużej sceny wcale nie jest dla zielonogórzan aż tak pesymistyczna.
Zdjęcia z ubiegłorocznych koncertów zobaczysz tutaj:
Podczas Winobrania gwiazdą ma być wino
We wspomnianym już posiedzeniu Komisji Zdrowia, Kultury i Sportu wzięli udział także lokalni winiarze. Podjęli oni wówczas rozmowę z radnymi na temat eskalujących przez lata problemów m.in. z cenami, a nawet transportem domków winiarskich, które powinny być przecież największą reklamą dla miasta. Okazuje się, że budek jest za mało. W ubiegłym zabrakło ich nawet dla kilku winiarzy.
Radni zapowiedzieli wówczas, że rozważą poszerzenie typowo winiarskiej, historycznej oferty Winobrania, od której przecież wszystko się zaczęło. - Z całą pewnością pomysł organizacji miasteczka winiarskiego jest tematem, który wręcz powinien się rozwijać. [...] Być może dojdzie do sytuacji, w której powiemy, że scena jest niepotrzebna, bo inne projekty zaczynają być dużo bardziej istotne. [...] Nie możemy być głusi na sugestie ze strony środowiska winiarskiego, bo kwesta tradycji winiarskich jest dla nas bardziej istotna niż jeden, czy drugi koncert. - powiedział Jacek Frątczak.
Na pierwsze kroki nie trzeba było długo czekać. Urząd Miasta Zielona Góra poinformował, że prezydent Marcin Pabierowski oraz jego zastępcy Paweł Tonder, Marek Kamiński i Jarosław Flakowski spotkali się z przedstawicielami Fundacji Tłocznia oraz Fundacji Gloria Monte Verde, aby rozmawiać o rozwoju winiarskich tradycji, tak aby oferta kulturalna miasta była jeszcze bardziej atrakcyjna zarówno dla mieszkańców jak i turystów — czytamy w mediach społecznościowych.
Mieszkańcy nie potrzebują koncertów?
Mieszkańcy mają podobne zdanie. Twierdzą, że Winobranie powinno być czasem, kiedy królują lokalni winiarze, a nie koncerty i bazarki. Pan Tomasz, twierdzi, że to najwyższy czas, aby zmienić nieco formułę. - Są piwniczki, są autobusy, mamy parki. Można zorganizować wielkie pikniki, na koniec wielkie ognisko, na którym zagrają lokalne zespoły, mamy bieg Bachusa, kolarstwo, może wyścig na hulajnogach? [...] Może w końcu niech Winobranie zmieni koncepcje, bazarków na konkretne święto wina, zabawy, sztuki i kultury — napisał w mediach społecznościowych. Pan Adam także zasugerował, żeby wrócić tradycji winiarskich. - Wokół tego powinno się odbywać winobranie dodatkowo jakaś gastronomia i tyle. Zrezygnować z tego całego chłamu jak na giełdzie. Nowa koncepcja tego historycznego święta jest konieczna — skomentował, a zgodziło się z nim ponad 90 osób! Pani Joanna i pan Tomasz zasugerowali natomiast, że święto Zielonej Góry powinno promować lokalnych artystów, którzy przecież są równie utalentowani.
„A komu potrzebna ta drożyzna na jarmarku? Promować wino i winnice można w inny sposób”, „Bez gwiazd i bez tego bazarowego odpustu” - piszą mieszkańcy. I choć jak w każdej dyskusji, znalazły się osoby, które nie wyobrażają sobie Winobrania bez koncertów, to jest ich zdecydowanie mniej.
Czytaj też:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?