Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lubuskie. Ale heca! Czapki, rękawiczki, szaliki, czyli dziwne historie zimą pisane

Anna Błaszczak, Małgorzata Kuna
Czapka, szalik, rękawiczki... niby normalne elementy naszej garderoby, a jednak nie do końca, bo wiążą się z nimi różne historie
Czapka, szalik, rękawiczki... niby normalne elementy naszej garderoby, a jednak nie do końca, bo wiążą się z nimi różne historie Anna Błaszczak, Małgorzata Kuna
Czapki, szaliki, rękawiczki, skarpetki - coś, co każdy z nas posiada w swojej garderobie, chociaż zwykle nie przywiązuje do nich aż takiej wielkiej uwagi. Czy mogą jednak być czymś więcej, niż tylko kawałkiem materiału, nieraz wepchniętym od niechcenia do szafy na pół roku lub niechlujnie rzuconym na wieszak w przedpokoju? Czy są to tylko sezonowe ubrania, których noszenie jest “chłodnym” obowiązkiem i nakazem z góry, którego złamanie równa się skarceniem od ukochanej mamy?

Czapki to podstawa zimowego dresscode’u. Ale jak to bywa w praktyce? Idąc ulicą nietrudno dostrzec zarówno zwolenników, jak i przeciwników tej teorii. Do tych drugich należy między innymi pani Agata, pięćdziesięcioletnia pani domu, która stwierdza: - Czapki noszę rzadziej, wolę narzucić kaptur. Jak wiadomo, czapka psuje fryzurę.

Czapki - przyjaciele naszych głów czy wrogowie fryzur?

Podobną opinię ma na ten temat ma pani Maria, księgowa: - Czapkę zakładam tylko, gdy jest naprawdę zimno. Dojeżdżam do pracy autem i nie widzę większej potrzeby zakładania jej, poza tym od noszenia czapki włosy nie wyglądają zbyt wyjściowo. Teraz większość kurtek posiada kaptur, więc gdy zajdzie taka potrzeba, można osłonić głowę.
Jednak osób, które pałają sympatią do ciepłego nakrycia głowy jest równie dużo. Jak przyznaje pani Dorota, czterdziestodwuletnia pracownica biurowca: - Gdybym mogła, nosiłabym je nawet latem. Jak to się mówi, w czapce jest mi do twarzy, a w dodatku nie marznę w głowę.
Zaś według kierowcy Piotra: - Czapka to podstawa, o zdrowie trzeba dbać, bo jak się popsuje, to potem same kłopoty. Najwięcej ciepła ucieka właśnie przez głowę.
Liczba zwolenników noszenia czapek wydaje się wzrastać wraz z wiekiem. Do tego trzeba najwyraźniej dojrzeć. Zdaniem pana Roberta, który jest emerytem: - Z zimnem nie ma żartów. Wydaje się, że jest ciepło i człowiek lekceważy, a potem zapalenie płuc czy inna bida. Lepiej się ubrać niż potem żałować.
Przeciwne stanowisko zdecydowanie częściej zajmuje młodzież, jak choćby dwudziestoletni student Kacper: - Szczerze to nie noszę czapki, bo nie przepadam za tym. Jak się jest dzieckiem, to rodzice zawsze zakładają nam te czapki, szaliki i tak dalej, może to teraz taka forma wyzwolenia.
Jednak i w tej grupie wiekowej zdarzają się wyjątki, jak na przykład Magda, dwudziestolatka pracująca aktualnie w piekarni w Holandii: - Z racji tego, że szybko marznę, a jeżdżę do pracy rowerem, wczesnym rankiem, gdy jest jeszcze ciemno i zimniej niż za dnia, to muszę się ubrać szczelnie i "grubo". Na głowę zakładam czapkę, na nią kaptur od kurtki, przez co ledwie mi widać głowę.

Czapka, szalik, rękawiczki... niby normalne elementy naszej garderoby, a jednak nie do końca, bo wiążą się z nimi różne historie
Czapka, szalik, rękawiczki... niby normalne elementy naszej garderoby, a jednak nie do końca, bo wiążą się z nimi różne historie Anna Błaszczak, Małgorzata Kuna

Nie samą czapką grzeje się człowiek…

Szaliki, rękawiczki i inne elementy zimowej “cebuli” są nieodzownym elementem zimowego stroju dla wielu z nas, mają praktyczne zastosowanie i - w przeciwieństwie do czapek - nie psują fryzury, więc wydają się być lepiej postrzegane przez ich “nosicieli”. Młodzi ludzie też doceniają ich zalety, nawet Kacper, zagorzały przeciwnik czapek: - Szalik to zawsze musi być. Mam skłonności do częstych infekcji gardła i chcąc nie chcąc muszę go zakładać, a rękawiczki też przeważnie mam na rękach, kiedy jest zimno. Nie lubię, kiedy ręce mi sztywnieją z zimna, potem nie można nic szybko zrobić, biletu kupić czy telefonu odblokować.
Również pani Agata, przedkładająca dobry stan swojego uczesania nad ciepło dla uszu i głowy, odnosi się przychylnie do pozostałych części zimowej garderoby: - Rękawiczki są przeważnie pod kolor ubrania, preferuję kolory: granat, szare, ciemna zieleń, pudrowy róż i najlepiej, żeby były z dzianiny, rozciągliwe. Rękawiczek nie lubię, ale noszę, bo mróz wysusza mi skórę. Z szalikami mam problem tego rodzaju, że większość, które kupiłam, po prostu strasznie się kłaczą i mam te kłaki w nosie, na rzęsach, we włosach, wszędzie.
Kobiety mają zwyczaj przywiązywać większą wagę do aktualnej mody i odpowiedniego dopasowania dodatków, a mężczyźni skłaniają się z kolei ku ich praktycznej stronie. Natomiast starsi potrafią z niebywałym sentymentem wspominać dawne czasy, nawet, jeśli zapytamy ich o zwykłą parę rękawiczek. Jak opowiada pan Szymon, osiemdziesięciosiedmioletni emeryt: - Teraz trudno znaleźć dobre rękawiczki, kiedyś to jak się kupiło, to człowiek i dwadzieścia lat nosił. Przyszedł zimą jeden taki żołnierz z pobliskich koszar do tartaku, gdzie pracowałem i mówi, że sprzedaje rękawice tak ciepłe, że i największe mrozy przetrzymają. Każdy się śmiał, że bajki opowiada i nikt nie chciał kupić. Żal mi się chłopaka zrobiło i wziąłem parę rękawic. Te rękawice takie ciepłe były, zima minus trzydzieści, ja rowerem do pracy dojeżdżałem, bo samochodów tak nie było, a to kawał drogi był, a ręce jak w puchu. Rękawice takie dla lotników robili chyba i przez to one takie ciepłe były.

Czapka, szalik, rękawiczki... niby normalne elementy naszej garderoby, a jednak nie do końca, bo wiążą się z nimi różne historie
Czapka, szalik, rękawiczki... niby normalne elementy naszej garderoby, a jednak nie do końca, bo wiążą się z nimi różne historie Anna Błaszczak, Małgorzata Kuna

Ciepło na celowniku

O odpowiednio dobranych częściach garderoby, zwłaszcza zimą, dla własnego dobra nie powinno się zapominać, gdyż mogą się one okazać przydatne w najmniej spodziewanym momencie. Przekonał się o tym pan Tomasz, czterdziestodziewięcioletni pracownik banku i członek koła myślwiskiego: - Była zima, temperatura około -5. Żona bardzo nie chciała, żebym szedł na polowanie zbiorowe… I poszedłem. Po pierwszym pędzeniu, tzw. miocie, gdy przeskakiwałem przez rów z wodą, oczywiście z karabinem w ręku, rów okazał się za szeroki i za głęboki. Lewa noga została w wodzie... Sprawa przynajmniej przykra, tym bardziej, że przede mną 8 godzin polowania. Mróz, but przemoknięty, skarpeta mokra. Mówiąc po mojemu - zgnojony but i skarpeta. Co robić? Skarpeta wełniana od teściowej, swojej roboty, elegancko nasiąkłą wodą, a but, typowy śniegowiec - dół buta gumowy z wkładkami filcowymi, dlatego tak dobrze chłonął wodę. Myślę, co tu robić, żeby starej nie dać satysfakcji i nie wrócić do domu... Poza tym jestem twardy. Miałem na szyi szalik, zielony, polarowy, ciepły. Zrobiłem z szalika skarpetę a raczej onucę, która owinąłem stopę. Później wyjąłem torbę foliową, w którą włożyłem stopę w szaliku. I tak zaizolowaną szalikiem i workiem foliowym stopę włożyłem do mokrego buta. Było mega zimno w lewą nogę, a raczej stopę, ale koło godziny dwunastej, podczas śniadania, ogrzałem stopę przy ognisku i trochę osuszyłem buta. Zawinąłem z powrotem stopę w szalik i w worek foliowy. W taki to sposób dotrwałem do godziny szesnastej, do końca polowania. Jednym słowem, trzeba robić swoje, a każda część garderoby, najmniej potrzebna, może zastąpić inną. Innym razem, ten sam szalik zastąpił mi podczas ostatniego Bożego Narodzenia rękawicę na polowaniu, gdzie idąc na stanowisko zgubiłem rękawice polarową, tym razem przy -10 stopniach. Ręka lewa zawinięta w szalik. Po nocy jej nie szukałem, ale następnego dnia rano, idąc tym samym szlakiem, znalazłem moją ulubioną, oszronioną rękawice od pary...

Czapka, szalik, rękawiczki... niby normalne elementy naszej garderoby, a jednak nie do końca, bo wiążą się z nimi różne historie
Czapka, szalik, rękawiczki... niby normalne elementy naszej garderoby, a jednak nie do końca, bo wiążą się z nimi różne historie Anna Błaszczak, Małgorzata Kuna

Gdy lód lśni, a ty olśniewasz

W przeciwieństwie do myśliwych, niektórzy nie chcą się kamuflować, ale błyszczeć. Nawet w niezbyt sprzyjających warunkach. Nasz wygląd zdecydowanie wpływa na to, jak ludzie nas postrzegają, o czym mówi pani Paulina, trzydziestodwuletnia właścicielka dużej firmy: -
Chcąc nie chcąc, zwracamy uwagę na wygląd zewnętrzny rozmówcy. Gdy rozmawiamy z obcą osobą, która jest dobrze ubrana, będziemy mieli do niej inne podejście. Wiem, że to może zabrzmieć okrutnie, ale taka jest prawda. Nie mówię oczywiście o osobach, które znamy tylko o przypadkowych, spotkanych na ulicy czy w pracy. Większym zaufaniem obdarzymy adwokata w garniturze niż w dresie.
Jak przyznaje, sama stosuje się do tej zasady: - Poruszam się samochodem, więc jest to dużo większy komfort, niż gdybym miała korzystać z komunikacji miejskiej i na więcej mogę sobie pozwolić. Jednak bez względu na wszystko zawsze muszę być ubrana tak, jak sobie zaplanowała. Z klasą lub jak jest to określane modnie.
Nie od wczoraj wiadomo, że pod względem dbania o nienaganny wygląd, nawet w najbardziej mroźne dni, prym wiodą panie. Wspomniana już wcześniej pani Dorota również się do nich zalicza i zdradza swój sekret na to, w jaki sposób sprawić, by o tej niekorzystnej porze roku włosy zawsze prezentowały się bez zarzutu: - Może zabrzmi to śmiesznie, ale mam lokówkę w pracy. Staram się zawsze przyjść nieco wcześniej, zanim reszta moich kolegów i koleżanek zjawi się w biurze i w łazience nieco poprawić fryzurę. Dla chcącego nic trudnego.
Na wymarzone buty zimą Pani Dorota również ma swój sposób: - To kolejny taki mój kaprys. Wychodząc z domu, zawsze zakładam kozaki czy śniegowce, to zależy od pogody, a że dojeżdżam autem to na parkingu przed biurem zmieniam sobie buty. Dzisiaj akurat te szpilki, bo pasowały do reszty stroju. Nie ma nic wielkiego w przejściu paru metrów z auta do drzwi w lżejszych butach.

Ubraniowa “rozrywka”

O tym, że grube ubrania zimą potrafią uratować życie, wie nawet dziecko. Jednak czasem ma to nawet zbyt dosłowny wydźwięk, o czym nie musimy przekonywać emerytowanego już pana Roberta: - Jak byłem młody, chciałem sobie dorobić. PGR szukał stróża, bo poprzedni się pochorował. Pomyślałem - łatwa robota, będę siedział sobie w strażnicy, robię obchód raz czy dwa i tyle. Koło bramy wjazdowej były takie wielki boksy/kojce i tam psy trzymali, jak czekałem na kierownika to z nudów je zaczepiałem, gdybym wtedy wiedział, w łeb bym się puknął. Przyszedł wieczór, wychodzę, żeby obejść ogrodzenie i budynki. Chodzę i chodzę, aż coś zaczyna warczeć w ciemności, ja świecę latarką, a tam te psy. Nie pomyślałem, że oni na noc je wypuszczają, a bestie dobrą pamięć miały i zapamiętały, że to ja je zaczepiałem. Uciekam, ale co ja mogłem, one dwa razy szybsze były. Tak gryzły, szarpały, że póki do stróżówki się doczołgałem, to praktycznie w samej koszuli byłem. Gdybym się wtedy nie ubrał grubo, to by mnie zagryzły.

Czapka, szalik, rękawiczki... niby normalne elementy naszej garderoby, a jednak nie do końca, bo wiążą się z nimi różne historie
Czapka, szalik, rękawiczki... niby normalne elementy naszej garderoby, a jednak nie do końca, bo wiążą się z nimi różne historie Anna Błaszczak, Małgorzata Kuna

Co z butów nie wystaje, temu sercu nie żal

W dzisiejszych czasach tak zwana wystająca z butów słoma to wstyd, ale jeśli chodzi o skarpetki - to już moda, czego potwierdzeniem są słowa Magdy z Holandii: - W mojej garderobie góruje przeważnie czerń, dlatego myślę, że fajnym i zabawnym urozmaiceniem są kolorowe skarpetki. Bardzo lubię, gdy je widać z butów, ponieważ dodaje to wesołego akcentu do mojego stylu. Mam wiele różnych wzorów, między innymi w jajka sadzone, bekon, donuty, sushi czy nawet w Garfieldy.
Ten kaprys młodego pokolenia to zdecydowanie ciekawe zjawisko, które może okazać się katalizatorem bardzo ciekawych następstw. Jak wspomina student Kacper: - Lubię nosić różne kolorowe czy śmieszne skarpetki. Kiedyś widziałem takie z van Goghiem i od tamtej pory próbuję je zdobyć. Raz, że grzeją nogi, dwa, że i mogą humor poprawić. Raz zdarzyło mi się tak kogoś poznać, właśnie przez skarpetki, staliśmy na przystanku i mieliśmy takie same. Zażartowałem coś i tak zaczęliśmy rozmowę.
Jeśli chodzi o skarpetkowy szał, starsze pokolenie również nie pozostaje w tyle. Pan Tomasz, na co dzień pracujący w banku, nawet do swojego eleganckiego wyglądu nie boi się wprowadzić za ich pośrednictwem nuty szaleństwa: - Mam trzy, może cztery ulubione pary. W ananasy, bo są wesołe. Granatowe w zielono-żółte ananasy, pasują do wszystkiego, a do pracy biurowej na pewno. Kolejne do pracy to czarne, w jelenie (bo jestem w końcu myśliwym) i trzecie, czerwone z czarnymi wstawkami na palcach i piętach, na kostkach mają łby jelenia z dużym wieńcem, tzn. porożem, podobne do tego, co widnieje na trunku Jagermeister.

Czapka, szalik, rękawiczki... niby normalne elementy naszej garderoby, a jednak nie do końca, bo wiążą się z nimi różne historie
Czapka, szalik, rękawiczki... niby normalne elementy naszej garderoby, a jednak nie do końca, bo wiążą się z nimi różne historie Anna Błaszczak, Małgorzata Kuna

Będę chora, opuszczę sprawdzian

Moda, jak widać, dla każdego ma inne oblicze i każde oblicze jest piękne. Ale tak jak w każdej dziedzinie, i w tej modowej znajdą się pewne nowatorskie pomysły na poprawę codzienności i prezentu od losu, nie tylko wynikające ze spontanicznego uśmiechu posłanego w stronę osoby o identycznych skarpetkach czy zalotnych spojrzeń kierowanych na piękną damę, która w dwudziestostopniowy mróz zarzuca powabnie idealnie ułożonymi lokami.
Julia, osiemnastoletnia uczennica technikum fryzjerskiego, uwielbia kusić los brakiem czapki w niedogodnych sytuacjach. Dlaczego?
- Noszenie czapki może nie przynosi pecha, za to jej brak powoduje większe prawdopodobieństwo, że będę chora i opuszczę albo sprawdzian, albo bardzo ważne spotkanie, którym się stresuję – mówi.
Igrać z losem natomiast nie ma zamiaru Magda. Dwudziestolatka, źle kojarząca sobie fakt robienia pętli na szaliku, stwierdza: - Szalika nie noszę, wolę nie kusić losu przeróżnymi sposobami na pętle... niemniej jednak mam kurtkę, gdzie suwak jest wysoko pod szyję, więc się nim szczelnie okrywam.
Pomimo wszystkich naszych upodobań, przesądów czy złych skojarzeń, pamiętajmy o tym, co najważniejsze zimą - czyli o naszym zdrowiu, które, jak możemy zobaczyć w obecnych czasach, jest na wagę złota.
Zobacz wideo: pokaz mody

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto