Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Po interwencji radnego Roberta Górskiego billboard przy urzędzie został zdemontowany. Czas na inwentaryzację takich nośników reklam?

Redakcja
W czerwcu 2020 roku nośnik zlikwidowano.
W czerwcu 2020 roku nośnik zlikwidowano. Natalia Dyjas
W okolicach zielonogórskiego urzędu miasta od lat wisiał nośnik reklamowy. W ostatnich tygodniach pojawiły się na nim plakaty antyaborcyjne, które sukcesywnie były zamalowywane przez zielonogórskich radnych. Po interwencji jednego z nich, okazało się, że banner wisiał nad miejską działką bez pozwolenia...

O sprawie billboardu pisaliśmy w ostatnich tygodniach, gdy plakat na nim zamieszczony wywołał spore poruszenie nie tylko przechodniów, ale i radnych.

Drastyczny billboard antyaborcyjny przy Urzędzie Miasta Zielona Góra został zamalowany. Ktoś wezwał policję

Wtedy też zielonogórski radny i lekarz pogotowia ratunkowego Robert Górski wraz z kilkoma innymi osobami zamalowali kontrowersyjny billboard antyaborcyjny, na którym było widać rozkawałkowany ludzki płód.

– Gdy tylko go zauważyliśmy, podjęliśmy decyzję, że musimy coś z tym zrobić, ponieważ nie może być tak, że w miejscach publicznych, zwłaszcza tak ruchliwych, wiszą takie drastyczne zdjęcia. Razem z Maciejem Klimem, Andrzejem Bocheńskim, Andrzejem Brachmańskim oraz Filipem Czeszykiem zaczęliśmy zamalowywać billboard – mówił nam wtedy Robert Górski.

Plakat w centrum miasta wywołał skrajne emocje

Billboard wywołał skrajne emocje i jak zwykle w takich sytuacjach bywa, znalazł swoich przeciwników i zwolenników. W tej sprawie kontaktowali się z nami również Czytelnicy.

- Nie zgadzam się na billboardy z drastycznymi zdjęciami w mieście - zadzwoniła do nas Czytelniczka, pani Julia.

- Jestem przeciwna takim pomysłom - mówiła kobieta. - Nie tylko mogą je zobaczyć dzieci, który przecież staramy się chronić przed takimi obrazami. Ale co gorsza mogą je zobaczyć kobiety, których ciążą obumarła i też muszą dokonać takiego zabiegu. Proszę pomyśleć, jak może poczuć się taka kobieta, która straciła dziecko, z tego powodu choruje na depresję, wychodzi od szpitalnego psychologa i widzi taki obraz? To dla niej wstrząs.

W tej sprawie napisała do nas wtedy również Fundacja Pro - prawo do życia.
Poniżej cała treść maila z informacją prasową, jaką otrzymaliśmy z Fundacji Pro - prawo do życia:

„W dniu 6 maja przy ul. Wazów w Zielonej Górze umieszczony został bilbord antyaborcyjny. Znajduje się on 500 m od Szpitala Uniwersyteckiego im. K. Marcinkowskiego, na drodze prowadzącej do placówki. Od 2016 r. w ww. szpitalu aborterzy zabili 20 dzieci. Dane te pochodzą bezpośrednio ze szpitala.
Od czasów Hipokratesa lekarze wiedzą, że aborcja, czyli zabijanie dziecka w fazie prenatalnej, jest czynem niegodziwym. Niegodziwości nie zmienia fakt przyzwolenia prawa państwowego dla takich czynów. W Sparcie i Rzymie legalnie mordowano kalekie dzieci, na szczęście nie robili tego lekarze. Prawo nazistowskich Niemiec dozwalało na zabijanie dzieci z wadami genetycznymi. Komunistyczna Rosja i kraje satelickie pozwoliły na zabijanie wszystkich dzieci przed narodzeniem. Nawet w Auschwitz, w obozie zagłady, byli lekarze, którzy sprzeciwiali się wykonywaniu aborcji wśród więźniarek.
Banner spotkał się z agresją pracowników szpitala i miejscowych radnych. Zamalowali banner, a film umieścili w internecie. Sprawa zostanie zgłoszona na policję.
Mamy nadzieję, że mimo zniszczenia, bilbord uświadomi wielu osobom ogrom zła aborcji, również pracownikom szpitala, i nienarodzone dzieci będą leczone, a nie zabijane, jak to miało miejsce w krajach totalitarnych”.
Z poważaniem,
Adam Brawata
Fundacja Pro - prawo do życia

Sprawa jest obecnie prowadzona przez policję.

Okazuje się, że billboard miał wisieć w tym miejscu bez pozwolenia...

Akcja miała jednak swój ciąg dalszy. Sprawy w swoje ręce znów wziął radny Zielonej Razem, Robert Górski.

- Sukces! Drastyczny billboard obok Urzędu Miasta w Zielonej Górze, na którym 4-krotnie umieszczano zdjęcie zakrwawionego płodu i tekst szkalujący lekarzy, został właśnie zdemontowany - poinformował na swoim profilu facebookowym radny.

- Zapytałem urzędników na czyjej działce znajduje się ten billboard i okazało się, że od kilku lat wisiał bez pozwolenia nad działką należącą do miasta... Co prawda wspólnota mieszkaniowa twierdziła inaczej, ale przyszli panowie geodeci, dokonali pomiarów i billboard został usunięty.

Czas pomyśleć o uporządkowaniu przestrzeni publicznej?

W związku z tą sytuacją powróciła dyskusja, czy Zielonej Górze nie przydałoby się systemowe rozwiązywanie takich spraw z reklamami, billboardami, potykaczami. I stworzenie odpowiedniej inwentaryzacji takich punktów. Zdarza się, że w niektórych punktach miasta panuje chaos reklamowy. O skuteczne metody walki z tym problemem apelowali już przed trzema laty m.in. społecznicy z Zielonogórskiego Towarzystwa Upiększania Miasta, ale i sami radni.

- Trzeba działać merytorycznie - mówi dziś Marcin Pabierowski, przewodniczący klubu Koalicji Obywatelskiej w zielonogórskiej radzie miasta. - Złożyliśmy jako radni projekt uchwały w 2017 roku.

- Należy sporządzić kodeks reklamowy, przeprowadzić konsultacje z podziałem na strefy miasta - dodaje radny. - Warto, by magistrat powołał specjalny zespół roboczy. I by wykonano inwentaryzację istniejących nośników reklamowych. Po co wyrywać reklamy i zamalowywać, jak można to uregulować uchwałą krajobrazową?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto