Wojciech Faltyn zdobył I miejsce konkursie geologicznym

Rodzice Wojtka Faltyna musieli przebudować pokój i udostępnić szopę, by ich syn mógł rozwijać swoją pasję. I ustawiać kolejne kamienie i skały...

Jak każde dziecko, także i on czytał książkę „Jak Wojtek został strażakiem”. Ale nie podąża śladami imiennika. Tego Wojtka zafascynowało coś innego.

- Mój dziadek rysował mi często dinozaury. Rodzice kupili mi atlas, w którym były poświęcone strony właśnie tym zwierzętom - opowiada Wojciech Faltyn, tegoroczny maturzysta z Zespołu Szkół Technicznych w Zielonej Górze. - Później dostałem zabawki - dinozaury. No i tak się zaczęła moja fascynacja dawnymi czasami i geologią.

Wojtek urodził się w Polsce, potem kilka lat mieszkał w Irlandii. Niezależnie od tego gdzie był, rozwijał swoje zainteresowania.

- Teraz także nie ruszam się bez młotka - przyznaje i pokazuje znaleziony właśnie kamień z odbitym małżem. - Wszędzie można znaleźć coś ciekawego. Trzeba tylko dobrze patrzeć...

Maturzysta kopie najczęściej w okolicy Górki Tatrzańskiej, Parku Tysiąclecia. Często też jeździ w okolice Wałbrzycha. Często ma dylemat, bo nie wszystko da się zabrać. Największy jego eksponat waży 25 kg. W dostarczeniu go do domu pomogła mu młodsza siostra. Widząc jego pasję, nauczycielka Beata Cichowlas-Poleszak, zachęciła go do udziału w ogólnopolskiej olimpiadzie organizowanej przez Państwowy Instytut Geologiczny (PIG) we Wrocławiu.

By wziąć w niej udział, należało napisać pracę, przejść etap rejonowy (Dolnośląskie, Wielkopolska)... Rok temu Wojtek zdobył drugie miejsce w rejonie. Pokonał go trzykrotny laureat. W tym roku nie miał sobie równych. I powalczył w finale, do którego dostało się tylko siedem osób z całej Polski. Trójka na podium dostaje indeksy na UJ i UW. Udało się! Wojtek zajął I miejsce!

Na swoim facebooku napisał m.in.: Zająłem I miejsce w ogólnopolskim konkursie wiedzy geologicznej - tylko tyle i aż tyle. Ten post nie jest "samochwałką" a szczerymi podziękowaniami.

To co osiągnąłem, nie mogę zawdzięczać tylko moim chorym zainteresowaniom poświęconym martwej naturze, lecz całemu szeregowi bliskich mi osób, które ukształtowały mnie tym kim jestem. Takimi osobami są moi rodzice, którzy zawsze wspierali w mnie w dążeniu do moich aspiracji, moja siostra, która zawsze dodawała mi otuchy oraz moja nauczycielka - Pani Beata Cichowlas - Poleszak, która "wyhaczyła" mnie, a także moje zainteresowania i skutecznie prowadziła mnie do celu.

Uwielbiam metafory. Gdybym miał opisać rozwój swojej pasji, przyrównałbym ją do ogniska:

• Rodzina, która skutecznie nie pozwalała ognisku zgasnąć.
• Pani nauczycielka z technikum, która cały czas dokładała drewna do ognia.

Jednak od czegoś ten płomień się w końcu musiał zacząć - roztlił go mój Dziadek, który autentycznie rozpalił we mnie kreatywność i ciekawość otaczającego mnie świata. Niestety Dziadek Piotrek zmarł w zeszły poniedziałek, nie doczekawszy się wyników, mimo że bardzo chciałbym zobaczyć jego subtelny uśmiech na twarzy. To właśnie ten wspaniały człowiek kilkanaście lat temu narysował swojemu wnukowi pierwszego dinozaura - tak się to właśnie zaczęło - niczym domino. Prawdopodobnie nie byłbym dzisiaj tą samą osobą, gdyby nie ten charakterystyczny w moim życiu moment. Dlatego właśnie tu, chciałbym symbolicznie podziękować i przedstawić wam mojego ukochanego Dziadka - chociaż tyle mogę zrobić.

Nie wiem dokąd tak naprawdę idę, lecz na pewno wiem, po czym stąpam".

Wojtek mieszka koło Bolesławca. Do Zielonej Góry przyjechał, bo tylko tu, w Zespole Szkół Technicznych, był kierunek technikum geologiczne. Jednak jak się okazało, klasa taka nie powstała, bo było za mało chętnych. Wojtek stał się więc uczniem technikum gazowniczego...

ZOBACZ TEŻ
HARCERZE NA MOTE CASSINO

POLECAMY RÓWNIEŻ
MATURZYŚCI W DOBRYCH NASTROJACH

ZOBACZ - MATURA 2019