Enea Zastal BC Zielona Góra – Astana 91:83
Kwarty: 26:18, 22:20, 23:23, 20:22.
Enea Zastal BC: Nenadić 19 (7/11 za dwa), Zyskowski 15 (2x3, 3/4 za dwa, 6 zbiórek), Brembly 14 (1x3, 6 zbiórek), Apić 12 (7 zbiórek), Joseph 11 (1x3, 4/4 za dwa) oraz Mazurczak 7 (3/4 za dwa), Żołnierowicz 6 (1x3), Sulima 5, Meier 2 (6 zbiórek), Jackson 0.
Astana: Hickey 33 (3x3, 10/12 za dwa), Spencer 12 (6/8 za dwa), Tikhonenko 6 (2x3, 6 zbiórek), Bazhin 3 (1x3), Marchuk 2 oraz Campbell 11 (3x3), Balashov 10 (2x3), Gavrilov 3, Pan 3, Murzagaliyev 0, Chsherbak 0, Aitkali 0.
Zastalowcy rozpoczęli od prowadzenia 5:0 po punktach Jarosława Zyskowskiego i Dragana Apicia, którzy do 5 min spotkania byli jedynymi zawodnikami miejscowych, którym udawało się trafiać do kosza rywali (zdobyli w sumie 9 pkt.). Później rolę snajpera w zielonogórskiej ekipie przejął David Brembly, który potrzebował jedynie 60 sekund, by w trzech kolejnych akcjach zdobyć sześć „oczek”. Po jego serii Zastal prowadził 16:5 i wydawało się, że będzie szedł za ciosem, bo rywale stwarzali wrażenie zespołu grającego bez należytej energii. Mieli też poważny problem ze skutecznością. Najwyraźniej w ekipie gości brakowało nieobecnego w Zielonej Górze Jaylena Barforda, najskuteczniejszego gracza nie tylko Astany, ale całej ligi VTB (Amerykanin zdobywa średnio 23 punkty w meczu). Ale, gdy swój celownik wyregulował inny czołowy snajper gości Anthony Hickey, to gra wyrównała się. Tym bardziej, że skuteczność zielonogórzan też zaczęła poważnie szwankować. A to sprawiło, że Astana odrobiła sporo strat, przegrywała tylko 16:19. Końcówka kwarty należała jednak do zielonogórzan i zakończyła się wynikiem 26:18.
Swoje kiepskie statystyki oba zespoły poprawiły tuż po wznowieniu gry w drugiej kwarcie. Najpierw „trójkę” trafił Jarosław Zyskowski, ale natychmiast tym samym odpowiedział Mark Tikhonenko. Później po stronie gospodarzy z dystansu trafiali też David Brambley i Devoe Joseph, a w 16 min po punktach Jarosława Zyskowskiego Zastal prowadził 39:26. Jednak na przerwę zespoły schodziły przy 10-punktowej przewadze gospodarzy.
Zielonogórzanie grę falami kontynuowali w trzeciej kwarcie. Po trafieniach niezmordowanego Anthony Hickeya w 24 min przyjezdni przegrywali tylko 45:53. Jednak tuż po tym zastalowcy wyraźnie przyspieszyli, przez kilka minut sprawiali wrażenie, jakby zostali doładowani dodatkową energią. Szybko powiększali przewagę, która w 27 min, po trzypunktowym trafieniu Jarosława Zyskowskiego, wzrosła aż do 20 „oczek” (67:47). Astana wydawała się padać na kolana. Było to jednak złudzenie, bo niesamowity Anthony Hickey znów zdołał wydobyć swój zespół z poważnych tarapatów. Bardzo dobrze wspierał go m.in. Antonio Campbell, ważne punkty dorzucił Oleg Balashov, dlatego jeszcze w trzeciej kwarcie goście odrobili aż dziesięć punktów (71:61). A w ostatniej części spotkania w pewnym momencie przegrywali już tylko 74:80.
Pogoń Astany sprawiła, że w porównaniu do nudnej pierwszej połowy, mecz stał się zdecydowanie ciekawszy i bardziej dynamiczny. W końcówce spotkania to jednak zielonogórzanie zachowali więcej sił i koncentracji, a w ekipie gości w zasadzie jedynie rozgrywający fantastyczny mecz Anthony Hickey, próbował jeszcze ratować wynik. I mimo, że zdobył aż 33 punkty, a w całym spotkaniu na ławce rezerwowych spędził jedynie 17 sekund, to osamotniony nie mógł wiele wskórać.
WIDEO: Quinton Hosley był zawodnikiem Zastalu Zielona Góry
Polub nas na fb
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?