Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zielonogórzanin Przemysław Piotrowski sprzedaje już dziesiątki tysięcy kryminałów. Ten najnowszy – „Krew z krwi” - zaskoczy czytelników!

„Krew z krwi” (premiera: 19 maja 2021 r.) to najnowszy kryminał Przemysława Piotrowskiego i kolejny wydany przez zielonogórzanina w Wydawnictwie Czarna Owca
„Krew z krwi” (premiera: 19 maja 2021 r.) to najnowszy kryminał Przemysława Piotrowskiego i kolejny wydany przez zielonogórzanina w Wydawnictwie Czarna Owca Mariusz Kapała / GL
Tym razem Przemysława Piotrowskiego zainspirowała historia walczącej z ciężką chorobą małej Ani z Zielonej Góry. A czy pisarz wróci do Igora Brudnego - bohatera przebojowej trylogii: „Piętno”, „Sfora”, „Cherub”?

„Krew z krwi” już na rynku (premiera: 19 maja 2021 r.). To najnowszy kryminał Przemysława Piotrowskiego i kolejny wydany przez zielonogórzanina w Wydawnictwie Czarna Owca.

Przemysław Piotrowski - zielonogórzanin, rocznik 1982. Były dziennikarz sportowy, a potem śledczy w „Gazecie Lubuskiej”. Absolwent Uniwersytetu Zielonogórskiego, studiujący również w Hiszpanii i USA. Kocha podróże i nowe wyzwania. Pasjonat sportu, podróży, geografii i historii. Wychowany na Stephenie Kingu, Grahamie Mastertonie, Connie Igguldenie i Bernardzie Cornwellu. Zadebiutował thrillerem „Kod Himmlera”, następnie wykreował mroczny świat w „Drodze do piekła”. Potem pisał o terroryzmie w „Radykalni. Terror” oraz „Radykalni. Rebelia”.

W maju 2020 roku ukazała się pierwsza część trylogii o Igorze Brudnym – „Piętno” (Czarna Owca), a później kolejne powieści z cyklu: „Sfora”, „Cherub” – znakomicie przyjęte przez czytelników.

Gdyby ludzie mieli się inspirować tego typu fabułami, to mielibyśmy wokół siebie samych psychopatów

Sypiam bez problemów. Koszmary wracają rano…

Rozmowa z Przemysławem Piotrowskim – o najnowszej powieści „Piętno” oraz przebojowej trylogii „Piętno”, „Sfora” i „Cherub”

Czy pisarz Przemysław Piotrowski żyje już z pisania? Pytam, bo pochwaliłeś się na Facebooku, że „Piętno” sprzedało się w kilkudziesięciu tysiącach egzemplarzy. A to chyba niezły wynik!
Od kiedy zacząłem pisać, zawsze miałem z tym terminem problem w odniesieniu do siebie, bo uważałem, że pisarz brzmi zbyt dumnie. Powtarzałem, że jestem autorem i dopóki nie będę mógł żyć z pisania, to tak pozostanie. W ostatnim czasie rzeczywiście sytuacja uległa zmianie, a trylogia z Igorem Brudnym sprzedała się w około 80 tysiącach egzemplarzy. To tylko zachęciło mnie, aby skupić się na karierze. I tak – od jakiegoś czasu zajmuję się już wyłącznie pisaniem książek, a zarobione dzięki temu pieniądze pozwalają mi się utrzymać. W związku z tym nie mam zamiaru dalej się krygować. Jestem pisarzem.

Już przed trylogią: „Piętno”, „Sfora”, „Cherub” z komisarzem Igorem Brudnym, „zaglądałeś” w swoich powieściach do Zielonej Góry. Skąd ta potrzeba, żeby pisać o swoim rodzinnym mieście?
W poprzednich książkach Zielona Góra pojawiała się epizodycznie, pomyślałem więc, że może w końcu warto umiejscowić akcję w moim rodzinnym mieście. W trylogii podejmuję kilka wątków stricte charakteryzujących Winny Gród. Pojawiają się Bachusiki, Palmiarnia, żużel czy tematy okołowiniarskie. Myślę, że dzięki temu przeciętny Czytelnik z innych miast Polski dowie się o naszym mieście czegoś więcej, może zainteresuje i później doczyta, a może kiedyś uda się śladami Igora Brudnego.

Potrzebowałem odmiany, chciałem spróbować czegoś nowego, stąd pomysł na „Krew z krwi”

Czy po ukazaniu się na przykład „Piętna” dzwonił ktoś do ciebie - może prezydent? - z kwestią: no miło, że pisze pan o Zielonej Górze, ale te krwawe szczątki na Bachusikach to może niekoniecznie promocja miasta…
Nie. Generalnie nikogo to w Zielonej Górze nie interesuje, zwłaszcza prezydenta czy grona ludzi z jego otoczenia. Mnie też nie bardzo interesuje, co on tam sobie myśli i robi, więc można powiedzieć, że wychodzi na zero.

Jeśli pisanie staje się robotą na cały etat, to stworzenie dwóch, trzech książek w ciągu roku, nie staje się czymś niemożliwym do osiągnięcia

Widać, że komisarz Brudny zdążył się zadomowić w głowach i sercach czytelników, a ty nagle go porzucasz. Co się stało? I czy Brudny do nas wróci?
Postać Igora Brudnego rzeczywiście została w Polsce bardzo polubiona. Wysokie oceny, znakomite recenzje, zaproszenia na spotkania (póki co zwykle online) – to wszystko bardzo cieszy i dodaje motywacji do dalszej pracy. Ale po napisaniu trzech powieści w podobnym klimacie, w tej samej narracji, z tymi samymi bohaterami, po prostu trochę mnie zmęczyłem. Potrzebowałem odmiany, chciałem spróbować czegoś nowego, stąd pomysł na „Krew z krwi”. Odnośnie powrotu Brudnego to nauczyłem się w życiu, żeby nigdy nie mówić nigdy. Póki co więcej na ten temat zdradzić nie mogę…

Bohaterem twojej najnowszej powieści „Krew z krwi” jest już nie policjant, ale niejaki Daniel Adamski… autor kryminałów. Skąd ten motyw autotematyczny?
Generalnie każdy pisarz czerpie inspirację ze swojego otoczenia. Raz mniej, raz więcej. Tym razem wyszło, że więcej. Do napisania zainspirowała mnie historia cierpiącej na SMA małej Ani Orłowskiej z Zielonej Góry, którą kilkakrotnie wspomagałem w różny sposób. Zadałem sobie pytanie, co ja bym zrobił na miejscu jej rodziców, jak mógłbym walczyć o uzbieranie astronomicznej kwoty dziewięciu milionów złotych. Tak pojawił się pomysł na napisanie powieści o średnio poczytnym pisarzu, który wychowuje kilkuletniego, śmiertelnie chorego syna. Z jednej strony było mi łatwiej, bo mam syna w podobnym wieku i dużo mogłem czerpać z życia, z drugiej trudniej, bo cierpienie opisywanego na kartach powieści Leosia odbierałem bardzo osobiście. W każdym razie historia się zagęszcza w momencie, gdy okazuje się, że w mieście pojawia się morderca, który zaczyna zabijać tak jak Daniel Adamski opisał to w swoich poprzednich książkach. Sprawą zajmuje się policja, temat szybko trafia do mediów, facet z dnia na dzień staje się niemalże celebrytą. Wtedy, w całej tej kołomyi, pisarz dostrzega szansę na uratowanie syna, w związku z czym zaczyna prowadzić niezwykle niebezpieczną grę, także ze swoim psychofanem.

Przemysław Piotrowski o powieści „Radykalni. Rebelia”

Czy powołując do życia na kartach powieści autora kryminałów, odsłaniasz trochę swoją pisarską kuchnię?
Troszkę tak, gdyż wymagała tego sam pomysł na fabułę. Czytelnik ma szansę zajrzenia za kulisy, ale chyba najbardziej ciekawiła mnie ewentualna postawa mediów. Wyobraź sobie sytuację, że dostajesz list od mordercy z informacją, w której facet przyznaje się do popełnionego morderstwa, uwiarygadnia to i obiecuje, że będzie dalej zabijał, jeśli jego ukochany pisarz nie wróci do pisania jego ulubionej serii. Jak byś się zachował? Jak zachowaliby się twoi koledzy z branży?

Do Daniela Adamskiego przychodzi policja, bo ktoś zamordował człowieka dokładnie tak, jak to opisał w swojej książce. To jeden z twoich lęków, że… możesz kogoś do czegoś zainspirować?
Gdyby ludzie mieli się inspirować tego typu fabułami, to mielibyśmy wokół siebie samych psychopatów. Oczywiście czysto teoretycznie jest możliwa sytuacja, że ktoś zbyt mocno weźmie sobie podobną historię do serca, ale raczej znikoma. Na wszelki wypadek jednak zaapeluję – to tylko fikcja, proszę się nie sugerować, bo chcę spać spokojnie (śmiech).

Pisarz Adamski to przede wszystkim ojciec, który zmaga się z ciężką chorobą swojego synka. Skąd to przejście do innego „obszaru emocji” – dramatu rodzica, walczącego o życie ukochanego dziecka?
Wspominałem, że potrzebowałem odmiany, dlatego nowa powieść jest różna od tych z Igorem Brudnym. Zawsze powtarzam, że w książkach (zwłaszcza literatury popularnej) najważniejszym czynnikiem są emocje. Jeśli ich nie ma, to dla mnie dana książka jest kiepska i ją odkładam. Pisząc „Krew z krwi” zależało mi na tym, aby moja nowa powieść była nimi przesiąknięta na wskroś, żeby wręcz się z niej wylewały, żeby były ekstremalnie silne. Zrobiłem wszystko, aby tak właśnie się stało, a dodając przyjemny gatunkowo wątek kryminalny, całość moim skromnym zdaniem prezentuje się przyzwoicie. No i słyszę też głosy, że znów łamię wszelkie gatunkowe schematy i konwencje, co odbieram jako kolejny komplement.

„Krew z krwi” już na rynku, a ty podpisałaś z Wydawnictwem Czarna Owca kontrakt na kolejne książki… Idziesz jak burza! O czym są czy będą następne powieści?
Ja po prostu staram się sumiennie pracować. Jeśli pisanie staje się robotą na cały etat, to stworzenie dwóch, trzech książek w ciągu roku, nie staje się czymś niemożliwym do osiągnięcia. Jeśli chodzi natomiast o konkrety, to, niestety, rozczaruję cię, ale nie zdradzę ani tytułów kolejnych powieści ani nic na temat ich fabuł. Jedyne co mogę powiedzieć to, że kolejna książka planowana jest na połowę sierpnia i będzie dość mocna, choć też dla wielu Czytelników zaskakująca. Kolejna planowana jest na listopad i to będzie coś, na co wielu ostrzy sobie pazury. Jednym słowem pełen ogień!

Jak sypia Przemysław Piotrowski? Wtedy odpoczywasz od koszmarów, które opisujesz? Czy może właśnie wtedy cię męczą…
Sypiam bez problemów. Wszystkie emocje, jakie w sobie mam, wyrzucam z siebie podczas pisania. Po wszystkim przychodzi spokój, który towarzyszy mi już do momentu położenia się do łóżka. Koszmary wracają rano (śmiech).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści (5) - oszustwo na kartę NFZ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto