Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zielona Góra. Stowarzyszenie Petra walczy o przyszłość osób niepełnosprawnych. Ten dom stanie się dla wielu prawdziwą oazą bezpieczeństwa.

Redakcja
Od lewej: Justyna Misztal, Krystyna Pustkowiak, Piotr Rybiński chcą stworzyć dom dla dorosłych osób niepełnosprawnych
Od lewej: Justyna Misztal, Krystyna Pustkowiak, Piotr Rybiński chcą stworzyć dom dla dorosłych osób niepełnosprawnych Natalia Dyjas
Zielonogórskie stowarzyszenie Petra chce stworzyć w naszym mieście rodzinny dom dla osób niepełnosprawnych. By rodzice nie musieli się już bać, co stanie się z ich dorosłymi dziećmi, gdy sami odejdą…
Trwa głosowanie...

Czy uważasz, że budowa takiego domu jest potrzebna?

- Od początku działalności stowarzyszenia naszym marzeniem było stworzenie domu rodzinnego dla osób niepełnosprawnych – mówi Krystyna Pustkowiak, prezeska stowarzyszenia Petra. – Większość z nas pracuje zawodowo z osobami niepełnosprawnymi. Widzimy olbrzymią potrzebę powstania takiego miejsca. Nasi podopieczni są coraz starsi. A ich rodzice zaczęli się powoli starzeć i odchodzić.

- Rodzice, którzy zostali, od lat zadają nam pytanie: co się stanie z moim dzieckiem, kiedy umrę? – dodaje Justyna Misztal, skarbniczka w stowarzyszeniu. – Boją się o ich przyszłość i boją się domów pomocy społecznej. Bo często są to duże ośrodki, oddalone od miejsca zamieszkania.

Dom dla niepełnosprawnych, czyli… jaki?

- Na pewno musiałby być pozbawiony barier architektonicznych – wyjaśnia Piotr Rybiński, wiceprezes stowarzyszenia. – Spełniający potrzeby mieszkańców. Jeśli dana osoba porusza się na wózku lub jest prawie leżąca, trzeba będzie jej pomóc w myciu, przemieszczaniu się. Inni, np. uczestnicy warsztatów terapii zajęciowej, wychodzący na zajęcia, do pracy, uzyskaliby w domu pomoc chociażby w sprawach urzędowych.

- Mówimy tu o osobach dorosłych, ale najczęściej niesamodzielnych – mówi pani Justyna. – O mieszkańcach, którzy potrzebują pomocy przy przygotowaniu posiłków, takich czynnościach, jak gospodarowanie pieniędzmi. Ważne jest też bycie z nimi.

Stowarzyszeniu zależy, by dana osoba pozostała w swoim środowisku. Liczba miejsc w DPS-ach jest ograniczona. Często osoby niepełnosprawne trafiają do miejscowości oddalonych od swego rodzinnego domu. Tu zostawiają przyjaciół, znajomych. Rozłąka jest bardzo trudna. Bliski umiera nagle, osoba niepełnosprawna zostaje sama. A na miejsce w placówce czeka się miesiącami. To dla wielu dramat.

Codzienne wsparcie to jedno. W domu, który nie miałby być za duży, nie zabrakłoby też zajęć organizujących podopiecznym czas wolny. - Mieszkańcy domu nadal mogliby być uczestnikami warsztatów terapii zajęciowej, podejmować pracę zawodową – zauważa Justyna Misztal. I dodaje, że to właśnie oni tworzyliby charakter tego miejsca.

To nasze marzenie

Na jakim etapie jest budowa domu? - Bardzo początkowym – mówią szczerze inicjatorzy. – Stowarzyszenie istnieje 11 lat. Motywem dla powstania organizacji była budowa domu. To było jednak odległe marzenie. Przez lata udało nam się pozyskać pieniądze na mniejsze projekty: szkolenia, wycieczki, konkursy, cykliczne wydarzenia.

- Chcieliśmy dać się poznać – mówi pani Krystyna. – Nikt nie da dużych pieniędzy komuś, kogo się nie zna. Mamy nadzieję, że teraz to ruszy.

Działacze stowarzyszenia mówią szczerze, że osoby niepełnosprawne są niezauważane. Co dopiero mówić o opiece nad nimi, o rodzicach. A problem jest powszechny. Do stowarzyszenia zgłaszają się kolejni opiekunowie z pytaniami, czy ich dorosłe dziecko też mogłoby trafić do domu. By nie zostało same.

Stworzyli niesamowity bolid

Skąd pomysł, by zająć się niesieniem pomocy drugiemu człowiekowi?

- Mam niepełnosprawnego brata – przyznaje pani Krystyna. – Całe życie spędzałam z osobami niepełnosprawnymi. Od 12. roku życia działam też we Wspólnocie Wiara i Światło.

Pani Krystyna przekonała do takich działań Justynę, ta Piotra. Wszyscy chcą pomagać.

- Będąc w tym środowisku widać, jak olbrzymia jest potrzeba, by dom powstał – zauważa Justyna Misztal. – Z jak dużymi trudnościami muszą się borykać rodzice. Oni często nie mają dla siebie ani chwili. Są ciągle przy swoich dzieciach. I żyją w strachu, nie wiedząc gdzie dziecko, miłość ich życia, trafi. Aż chciałoby się im powiedzieć: nie martw się, damy radę.

Bo w końcu praca z osobami niepełnosprawnymi intelektualnie może być niezwykłym doświadczeniem. – Zachwyca nas ich radość życia, szczera, nieukrywana – mówią działacze stowarzyszenia.

- Gdy pytam Tomka, dwa razy większego ode mnie, co jest najważniejsze w życiu, on odpowiada szczerze i prosto: miłość – mówi z uśmiechem pan Piotr.

Teraz czas stworzyć dom, w którym podopieczni tej miłości i bezpieczeństwa doświadczą.

Jak pomóc w jego budowie? Na stronie zrzutka.pl została uruchomiona zbiórka. Pieniądze można też przelewać na konto stowarzyszenia.

ZOBACZ TEŻ: Beata jest w śpiączce. Biegacze chcą pomóc -Ty też możesz! Weź udział w walentynkowym treningu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto