CZYTAJ RÓWNIEŻ:
"W trosce o zdrowie i bezpieczeństwo mieszkańców, a także dbając o ochronę zwierząt podjęliśmy działania zabezpieczające kolektor ściekowy. Dlatego prosimy nie wykorzystywać drogi technologicznej przy kanale ściekowym jako promenady spacerowej!
Otwarty kanał ściekowy retencyjny doprowadzający ścieki do oczyszczalni w Łężycy jest unikatowym i przemyślanym rozwiązaniem w skali kraju, które zapewnia natlenianie ścieków zanim jeszcze dotrą na oczyszczalnię. To ułatwia ich dalszą obróbkę w skomplikowanym procesie oczyszczania.
Niestety obserwujemy, że mieszkańcy nagminnie spacerują tam całymi rodzinami, razem z dziećmi i psami, jeżdżą na rowerach i quadach. Podkreślamy, że ruch wzdłuż kanału jest niewskazany. Nie służy zdrowiu, a spacerowicze płoszą dzikie zwierzęta, które w panice wbiegają do kanału!
Zniesiony w ostatnim czasie zakaz wstępu do lasu uwidocznił problem. Szczególnie w czasie pandemii wyrażamy troskę o ludzkie zdrowie i środowisko. Pomóżcie nam! Nie angażujmy niepotrzebnie służb ratunkowych. Nie wdychajmy powietrza nad kanałem ściekowym. Przypominamy, że teren przy kanale został oznakowany (znakami zakazu wstępu i tablicami informacyjnymi) oraz ustawiono szlabany ograniczające wjazd. Zapewniamy, że to wszystko nie dzieje się bez powodu. Obiekt ten powinien być dostępny jedynie dla naszych służb w celu prac konserwacyjnych i porządkowych oraz służb leśnych czy ratowniczych. Prosimy też Państwa o pomoc w ochronie dzikiej zwierzyny, nie płoszmy jej na tamtym terenie." - komunikują Zielonogórskie Wodociągi i Kanalizacja.
Niektórzy mieszkańcy Zielonej Góry uważają, że kanał ściekowy biegnący do oczyszczalni ścieków w Łężycy jest niebezpieczny dla zwierząt. Przykład? Regularnie trzeba z niego wyciągać sarny, a nawet łosia.
PROBLEMEM SĄ LUDZIE?
- Warto pamiętać, że ten kanał zbudowano ok. 20 lat temu. Od początku miał otwarty charakter i nikt nie widział w tym problemu. My zarządzamy nim relatywnie od niedawna, bowiem od 2007 roku. W tym czasie zdarzyło się jedynie kilka przypadków, kiedy to zwierzęta wpadały do kanału. Nie lekceważyliśmy jednak tych zdarzeń, już wcześniej zbudowano drewniane progi, dzięki którym zwierzęta mogły wydostać się na zewnątrz – informowała nas w lutym 2020 roku Monika Turzańska ze ZWIK.
- Pomimo że kanał i wiodąca obok droga są naszą infrastrukturą techniczną, coraz więcej osób wybiera się tam na spacery, a nawet jeździ quadami. To wszystko sprawia, że zwierzyna się płoszy i w trakcie ucieczki może wpaść do kanału. Gdyby nie aktywność ludzi, takich przypadków byłoby o wiele mniej – zaznaczyła Monika Turzańska.
Wpływ na obecną sytuację miało również ogrodzenie terenu lotniska w Przylepie, co zmieniło trasy migracji zwierząt.
Zobacz również: Zielona Góra. Dziki w mieście - filmy nadesłane przez czytelnika:
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?