Jaj było dziesięć. Kolorowe, na gustownych stojaczkach. Dobę później było jedno jajo mniej. Turlało się po deptaku, aż ktoś osadził je w gazonie. Później zniknęło, ale na krótko. Przygotowano nowy zaczep i przez święta jaja cieszyły zielonogórzan. Wprawdzie jedno wygląda jakby chciano oskubać go ze skorupki, ale to nie jest aż tak ważne. Tak się przynajmniej wydawało.
Jaja nadal nie mają spokoju. W środę (8 bm.) stojaczków było nadal 10, ale jaj osiem. Jedno znalazło się na ulicy Stefana Żeromskiego, drugie jest w ratuszu (ponoć). Te pierwsze wzbudziło ogromne zainteresowanie wśród... gołębi, które robiły do niego wycieczki. Uważnie oglądały, nawet poddziobywały i tak jakoś dziwnie na siebie spoglądały. Jakby się wzajemnie pytały – które z was zniosło takie wielkie jajo?
Deptakowi bywalcy zachodzili w głowę o co chodzi z tymi jajami. Czy kryją w sobie jakąś tajemnicę? Tak, to już nie jest tajemnica. Jedno z jaj – jeszcze wiszących – ma śliczne pęknięcie, od góry do dołu. Zawartość z jaja się nie wylała, wysunęło się coś bardziej interesującego. Ile w takim jaju może być Mieszków i Bolesławów Chrobrych? Teraz wszystkie jaja są zagrożone!
I takie są jaja z jajami.
******
Seria pożarów Premier reaguje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?