15 marca spaliło się mieszkanie na os. Pomorskim 3. Od tamtej pory mieszkający tam Edward Wekwert żyje wśród zwęglonych pozostałości swojego dawnego domu. Dramat mężczyzny rozpoczął się jednak o wiele wcześniej…
– U pana Edwarda działo się dużo złego. Miał wyłamane drzwi, nie mógł zapanować nad tym, coś dzieje w jego własnym domu. Nie miał prądu i gazu, ale i tak odwiedzali go podejrzani ludzi, aby pić na miejscu alkohol. Któregoś razu pan Edward przybiegł do mnie z krzykiem, że to bandyci, że chcą mu zrobić krzywdę. Nie umiał sobie z nimi poradzić. To była tykająca bomba - twierdzi Damian Szonda, który mieszka piętro wyżej.
Wedle relacji sąsiadów nieznajomi często odwiedzali mieszkanie. Trwały tam imprezy, które zakłócały życie na os. Pomorskim 3. Usłyszeliśmy wersję, z której wynika, że na miejsce ściągnął ich młody człowiek, który przez pewien czas wynajmował tam kąt do życia. Mieszkańcy podejrzewają, że obcy mieli wyczuć słabość mężczyzny i wykorzystywać jego nieporadność życiową. Być może sam brał z nimi udział w imprezach.
Edward Wekwert jest świadom swoich błędów. Nie ukrywa, że to jego własne złe życiowe decyzje doprowadziły go do ruiny. Chciałby jednak, aby ktoś mu pomógł.
Do pożaru doszło 15 marca:
materiał Czytelnika
Więcej na ten temat przeczytają Państwo w papierowym sobotnio-niedzielnym Magazynie Gazety Lubuskiej.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?